- Co się stało? - spytała słabo z trudem wymawiając słowa. Było jej ... dziwnie. Książę pogłaskał ją po głowie.
- Już w porządku. Zemdlałaś. A potem majaczyłaś przez sen. To naprawdę nic takiego - cmoknął czubek jej głowy.
- Śniło mi się, że ... - wiedziała, że nie może mu powiedzieć całej prawdy - ...zniknąłeś - dokończyła z zamkniętymi oczami, jakby wypowiedzenie tego ostatniego słowa sprawiało jej ból.
- Hej! Jestem tu.
- I nie wyjedziesz? - spytała z nadzieją w głosie. Ku jej zdziwieniu nie odpowiedział. Ze zdziwieniem spojrzała na Kaylę. Znajdowała się z dala od Tom'a, z naburmuszoną miną i po tym Lott poznała, że znowu się kłócili. Potem dziewczyna przeniosła wzrok na Sophie. Ta z kolei nie wyglądala na złą - raczej na przejętą, przerażoną. Ze smutkiem spoglądała na Sivę, jakby wiedziała, że stanie się coś złego. Wtedy Lott doznała olśnienia. No tak, zebranie - O co chodzi? - spytała zdenerwowana Nathana wciąż klęczącego przy jej łóżku. Chłopak spuścił głowę na dół i złapał jej rękę. Char wyrwała się z tego ucisku i spojrzała na pozostałych - Czy ktoś może mi wytłumaczyć co się dzieje? Tom? Kay? Siva? Soph? Ktokolwiek...
- Stało się coś strasznego, kochanie - niespodziewanie odezwał się Nathan, który znów złapał jej dłoń. Dziewczyna przeniosła na niego swój wzrok. Z niewiadomych powodów chłopak ją irytował. Nath wziął głęboki oddech i odezwał się znowu - Królestwo zostało zaatakowane.
Lott opadła na poduszkę.
- Nie wyjedziesz prawda? PRAWDA?! Powiedz mi, że mnie nie zostawisz - dopadła ją nagła panika. Przecież tak też zaczęło się z Dick'iem. Też ją zostawił... Nathan milczał. Char odwróciła głowę w drugą stronę tak, żeby ukochany nie widział jej łez. Książę pospiesznie wstał i znów kurczowo trzymał jej dłoń.
- Wrócę! Obiecuję Ci, że wrócę! - przekonywał sam siebie. Prawdę mówiąc, sam nie wierzył, że wróci żywy z tego starcia. Ale w końcu był księciem. Musiał się poświęcić dla kraju. Zawsze tak było. Kochał Lott ponad wszystko i wierzył, że jeśli zginie, to zginie za nią. Dla niej. Żeby nikt nie mógł jej skrzywdzić. Tak, żeby była szczęśliwa. Z nim lub bez niego. Czasami Nathan widział w snach Char z innym mężczyzną. Dziewczyna śmiała się i wyglądała na szczęśliwą. Teraz chłopak pomyślał, że to mogła być wizja. Charlotta za parę lat. Jako szczęsliwa mężatka i matka uroczych dzieci. Nie jego dzieci. I choćby miał już nigdy nie ujrzeć jej twarzy i nigdy nie poczuć smaku jej ust - zrobiłby wszystko by była szczęśliwa.
- Zostawmy ich samych - zaproponował Tom. Wszyscy się z nim zgodzili i pospiesznie wyszli pokoju na zewnątrz. Tam, po krótkim milczeniu, odezwał się Tom.
- Nie może tak być! - rzucił z furią - Jadę z wami!
- Przecież wiesz, że nie możesz - upomniał go Seev - Jesteś dowódcą straży...
- Nie chcę tu siedzieć i czekać, Bóg wie na co - przerwał Sivie Tom. Kayla prychnęła złośliwie. Yhhhh! Że też ten cholerny idiota nie przejmie się wcale jej losem tylko, jak zwykle z resztą, ma jakiś problem. Chłopak spojrzał na nią swoimi ciemnymi oczami. Ach! Że też ta dziewczyna zawsze miała jakiś problem... Oboje jak oparzeni odwrócili głowy w drugą stronę.
- Masz chyba jeszcze bardziej odpowiedzialne zadanie niż Nathan i ja - kontynuował tymczasem Siva - Będziesz strzegł dostępu do samego króla! Przecież wiesz, że staruszek nie może się ruszyć z zamku z powodów zdrowotnych.
- Niby to wiem... - Tom podrapał się po głowie - Ale ja chcę walczyć! Rozumiesz? Chcę rozcinać głowy tym przeklętym zdrajcom! Moim przeznaczeniem jest walka...
- Będziesz się musiał pogodzić z losem - wtrąciła wyraźnie poirytowana Kayla. Miała wrażenie, że ona zaraz chwyci za jakiś miecz i własnoręcznie - rozwali Thomasowi głowę.
- Słucham? - Tom spojrzał na nią tak, jak pierwszy raz w stajni, kiedy dostrzegł jej nietypowy temperament.
- Ależ nic doprawdy - uśmiechnęła się do niego, żeby potem posłać mu wyraźny grymas - Jesteś tak samo nienormalny, jak ci, co tą wojnę wymyslili. Ludzie! Gdzie w tym wszystkim jest logika?! Jedni zabijają drugich. Obie strony cierpią. Wojna zbiera krwawe zbiory. Bardzo mi przykro Thomasie, że tym razem wyjdziesz z tego cało, a wiem, jak bardzo chciałbyś zginąć.
- Tego nie powiedziałem.
- Sam fakt, że chcesz tam być mnie przeraża.
- Kobiety - Tom wymowie spojrzał na Sivę. Kolega zawtórował mu uśmiechem.
- Bezczelny dupek - Kay wymamrotała pod nosem - Mam Cię dość!
- O! Jak się cudownie składa! Bo właśnie.. Ja Ciebie też - Tom uśmiechnął się złośliwie.
- Świetnie! - wybuchnęła Kay - Cudownie! - Soph i Siva wymienili spojrzenia.
- Skoro tak bardzo się nie lubicie...- zaczęła nieśmiało Sophie po chwili.
-... to dlaczego w ogóle jesteście razem? - dokończył za nią Seev i puścił jej oczko. Tom spojrzał na niego jak na idiotę.
- Bo ja ją kocham? - przewrócił oczami, jakby to było takie oczywiste.
- Ja też Ciebie kocham - powiedziała Kay z lekkim uśmiechem na twarzy. Tom podszedł do niej, a Kay przytuliła się do niego.
-Moja NAAAAAAAAAAAAAAAAAAAJJJJJJJJCUDOWNIEJSZA dziewczyna pod słońcem - dziewczyna uśmiechnęła się do niego, a Tom na zwieńczenie tej chwili, zaczął namiętnie ją całować.
Wracamy do Charlotty i Nathana. Chłopak tłumaczył dziewczynie, że wkrótce wróci i że nie jedzie na starcie od razu tylko za jakieś 2 tygodnie. Lott nie wiedziała co ma o tym myśleć. W końcu jednak postanowiła nie okazywać złości - przecież nikomu tym nie pomoże.
- Zanim poszedłem na zebranie mówiłaś, że chcesz mi coś ważnego powiedzieć... - zaczął książę. Lott połozyła palec na jego ustach.
- Ciiiiiiiiii - wyszeptała - Nie mam siły dzisiaj o tym mówić, ale obiecuję, że wkrótce się dowiesz - Nath przytaknął w odpowiedzi.
- Zaczekam ile tylko będzie trzeba - dodał z lekkim uśmiechem. Char poczuła się jeszcze gorzej niż wtedy, kiedy dowiedziała się o ataku. Był taki odważny... Był w stanie się poświęcić.
- Bardzo Cię kocham - wyszeptała prawie niedosłyszalnie i spuściła głowę. Nathan podparł jej podbródek, tak by dziewczyna spojrzała mu w oczy.
- Wiem. Też Cię kocham - przytulił ją. Już na zawsze, pomyślał. Już na zawsze będę przy Tobie. Dziewczyna oderwała się od niego i powoli wstała z łóżka.
- Dobrze już się czujesz? - spytał jej ukochany z troską.
- Tak - odpowiedziała - Ale od jakiegoś czasu trochę dziwnie się czuję. Kręci mi się w głowie... i niekiedy nie mam siły, żeby iść... - Nath pospiesznie do niej podszedł i podtrzymał ją ramieniem by nie upadła.
- Mam tylko nadzieję, że to szybko ci minie - powiedział calując ją w czoło. Nie uśmiechał się. Był zbyt przejęty wszystkim, czego dowiedział się dzisiaj...
* 2 dni później *
W odwiedziny do dziewczyn przyszedł zmartwiony pan Brown.
- Witajcie - powiedział na przywitanie i usiadł. Dostał gorącej herbaty i ciasta. Kiedy zjadł i się napił, powiedział ze smutkiem - Mam złe wieści. Wygląda na to, że komuś z waszej klasy nie spodobało się życie w XV wieku... Ktoś próbował przedostać się przez portal. Oczywiście nie udało się mu, ale zostawił po sobie... No nic przyjemnego. Wygląda na to, że będziemy musieli zostać tu dłużej niż byśmy chcieli... - oczy Kay się rozpromieniły. Na ustach Soph zagościł uśmiech. Lott jeszcze raz przeanalizowała to co powiedział nauczyciel i też się uśmiechnęła.
- Na jak... długo zostaniemy? - spytała nauczyciela Soph. Pan Brown głośno odetchnął.
- Myślę, że na naprawie może zejść trochę więcej niż miesiąc, może dwa... Zniszczenia są dosyć duże... - przerwał mu smiech Kayli.
- To cudownie! - zaszczerbiotała. Jeszcze chwila i na skrzydłach wyleciałaby przez okno. Kiedy Brown opuścił mieszkanie dziewczyn, panowała już u nich taka radość, że dziewczyny mało co nie krzyczały ze szczęścia.
- Zostajemy!
- Na całe DWA miesiące! Czyż może być lepiej?
- Nie mogło nas spotkać nic lepszego - oznajmiła Charlotta, wertując zawartość walizki - Dobrze, że wzięłam zapas szamponu i mydła... - jej wzrok padł na podręczniku od historii. Wzięła go z czystego sentymentu tak jak telefon, płytę ulubionego zespołu i ulubione ksiązki. Usmiechnęła się pod nosem. Te też wczesniej nie wpadła na to, żeby sobie poczytać o Nathanie. Już miała zamiar otworzyć książkę, kiedy usłyszała śmiech znajomego dziecka -Colina - chłopca, którego spotkała niedługo po przyjeździe do przeszłości. Uszczęśliwiona, wrzuciła ksiązkę do walizki i pognała na dwór, dziwiąc się, że tak cieszy się na mysl o chłopcu.
___________________________________________
Taka mala niespodzianka na 1-szego listopada :)
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał i z góry przepraszam za to, ze tyle zajęło mi pisanie rozdziału, ale chciałam, żeby był odrobinkę dluższy niż zwykle ;]
Cieszę się, że dajecie mi siłę do pisania :)
KOCHAM WAS! :***
I zapraszam do udzialu w małej ankiecie ;)