sobota, 8 września 2012

Rozdział 23

Książę wrócił trzymając w ręku łuk i strzały. Charlotta zdziwiła się, że Nath przyniosł właśnie to. Zrobiła zdziwioną minę i spytała:
- Łuk i strzały? Po co... - przerwała, a jej oczy się zaświeciły. Sama odpowiedziała sobie na to pytanie - Nauczysz mnie? - spytała z nadzieją w głosie.
- Tylko jeśli będę pewien, że nie zrobisz sobie krzywdy - puścił do niej oko i usmiechnął się porozumiewawczo.
- Możesz być pewny, że nie - zaśmiała się w taki sposób, jaki lubił najbardziej. Podszedł do niej, pocalował ją w czoło, a potem wycelował w przelatującą nad nimi kaczkę. Trafił idealnie. Zwierzę spadło na ziemię.
- Po prostu miałeś szczęście - Lott odpowiedziała na dumny uśmieszek Nathana.
- Ja zawsze mam.
- Ha! W to nie wątpię. Daj mi spróbować - zrobiła minkę niewiniątka. Książę się zgodził. Poczatki były trudne. Char, choć bardzo się starała, nie potrafiła puścić strzaly dalej niż na jeden metr.
- To nie ma sensu,bo nigdy mi się nie uda.
- Więcej cierpliwości księżniczko. W końcu na pewno ci się uda - pocieszał ją Nathan. Lott już miała zamiar zrezygnować, kiedy postanowiła dać sobie jeszcze jedną, ostatnią szansę. Naprężyła łuk i skupiła się tylko na jednym punkcie. W pewnym momencie puściła strzałę, a ta z ogromną prędkością utknęła w drzewie nieopodal.
- Udało się! Udało! - dziewczyna rzuciła się na Nathana - Dziękuję, że nie pozwoliłeś mi zrezygnować.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Nie chcę być wścibski, ale myślę, że zasługuję na nagrodę - uśmiechnął się do Lott, na co ona zblizyła swoje usta do jego ust i słodko pocałowała.
- A teraz patrz jak strzelam - powiedziała dziewczyna, kiedy udalo jej się oderwać od księcia. Wypuściła strzałę, a ta utkwiła w pierwszej, przecinając ją na pół. Char myslała, że Nath ją pochwali czy coś w tym stylu, ale on z zastanowieniem wpatrywał się w strzałę i marszczył swoje ciemne brwi.
- Interesujące... - mruknął tylko pod nosem - Dasz radę zrobić to jeszcze raz?  Tylko teraz celuj w tamto drzewo - wskazal.
- Nie wiem. Ale zaraz się przekonamy - wypuściła kolejny pocisk. Ledwo strzała utkwiła w pniu, Nathan się odezwał.
- Jak ty to robisz? Każda ze strzał którą wypuścisz, jest w pewien bardzo orginalny sposób podkręcona.
- Tak? - dziewczyna się zdziwiła - Po prostu mam szczęście - usmiechnęła się do niego i pokazała mu język. Nathan w odpowiedzi zaczął ją gonić. Lott z piskiem uciekała przed nim i żałowała, że nie ma na sobie ulubionej pary spodni. Bieganie szłoby jej wtedy o niebo lepiej...
- Przede mną nie uciekniesz! - Nath galopem rzucił się w jej stronę. W ostatniej chwili udało jej się umknąć. Usmiechnęła się do niego figlarnie.
- Czyżby? Pozwolisz książę, że cię zasmucę: otóż jeszcze nikomu nie udalo się mnie złapać...
- Nie drażnij lwa - książę ruszył w jej stronę - Jako książę rozkazuję ci się zatrzymać!
- Ha! Ani myślę! - dziewczyna wybuchnęła śmiechem. Zaczęli biegać wokół zagrody gęsi. Char była już zmęczona, ale nie dawała tego po sobie poznać.
- Uważaj, bo za zniewagę królewskich rozkazów grozi ci areszt - Nathan się zaśmiał, szybkim ruchem pochwycił Charlottę i przycisnął ją do ziemi - Ale dla Ciebie zrobię wyjątek. Złagodzę karę. W najlepszym wypadku może to być moje łóżko... - pogładził jej policzek - Jesteś taka zjawiskowa... - powoli zbliżał swoje usta do jej twarzy. Dzieliły ich milimetry. Zatopili się w delikatnym pocałunku. Nathan cieszył się, że ma swoję ukochaną blisko, choć chciałby ją mieć jeszcze bliżej, jeszcze bardziej... Kiedyś obiecał sobie, że się nie zakocha, a było to któregoś ponurego dnia, kiedy spotkał ojca tam gdzie zawsze - w ogrodzie pod jabłonią, zamyślonego i nieobecnego. Biedaczek tak cierpiał po śmierci matki Nathana! Dopiero rok temu jakoś doszedł do siebie - kiedy zaczął się martwić żoną dla jedynego syna. Wtedy odciągnął się trochę z mysli o swojej żonie. Ale Nathan był pewien, że jego ojciec nigdy nie przestanie kochać jego matki ... Tak jak on nigdy nie przestanie kochać Charlotty. Zawsze będą razem - książę nie wyobrażał sobie życia bez niej. Nie miał jednak zielonego pojęcia dlaczego dziewczyna zawsze dziwnie reaguje, kiedy mowi o niej, jako o swojej przyszłej żonie. Dlaczego jej cudowne oczy robią się wtedy smutne... Dlaczego odwraca głowę. Nathan wiedział, że Lott nie zdenerwowała się wtedy tym, że myślała, że mówi przez sen. Wiedział, że chodzi o coś więcej, ale nie chciał naciskać na dziewczynę. Kiedy będzie chciała to powie.
- Nathan ? - spytała tym czasem ona, kiedy oderwali się od siebie.
- Tak kochanie?
- Chciałam ci tylko powiedzieć... Że cię kocham - spojrzała na niego poważnie.
- Wiem głuptasie. Też cię kocham.
- Możesz mi coś obiecać?
- Naturalnie - powiedzial chłopak odgarniając kosmyk włosów z jej czoła.
- Pamiętaj, że zawsze będę cię kochać, choćbym nie wiem jak była daleko i chocbyś nie wiem jak bardzo był na mnie zły - jej oczy znów zrobiły się tak dziwnie smutne. Książę przyglądal się jej z powagą. Była taka tajemnicza... - Obiecujesz?
- Obiecuję - pocałował ją w czoło. Lott odetchnęła głęboko. Teraz albo nigdy.
- Więc obiecaj mi również, że wysłuchasz mnie do końca i nie odejdziesz do póki ci czegoś nie wyjaśnię... Dopóki nie skończę - Char wiedziała, że musi mu to powiedzieć teraz i tu. Póki czuła w sobie siłę, by to zrobić. Nath spojrzał na nią zdziwiony.
- To zależy co chcesz mi powiedzieć - puścił do niej oko.
- To może zabrzmi dziwnie, ale wszystko co ci powiem będzie prawdą - zagryzła wargi. Trzęsły jej się ręce. Była strasznie zdenerwowana - Musisz mi uwierzyć. Tu chodzi o cos bardzo ważnego... - jej słowa przerwało głośne uderzanie w bębny i gra hejnału na trąbce.
- Coś jest nie tak... -wyszeptał książę wstając - Przepraszam cię Lott dokończymy tę rozmowę później. Muszę pędzić do pałacu. Postaram się przyjechać najszybciej jak będę potrafił - nachylił się nad dziewczyną i slodko ją pocałował.
- Jasne idź. Nie przejmuj się mną - powiedziała Char, gdy Nath był już daleko. Była już tak blisko powiedzenia mu prawdy. Bała się, że teraz już nie będzie w stanie dokończyć mu wyjasnień. Nienawidziła siebie za to tchórzostwo. Zrezygnowana poszła moczyć stopy w jeziorze, czekając na szybki powrót księcia. Była ciekawa co takiego wąznego się wydarzyło, że został wezwany do zamku. Może wtedy przypomni sobie coś z tego, czego uczyła się o nim na historii. Jeśli w ogóle się o nim uczyła...
___________________________________________________
Przepraszam was bardzo ;'( Wiem, że dawno nie dodawałam, ale kompletnie nie miała pomyslu na ten rozdział. Wiem, że nie jest on jakiś super zadowalający... Szczerze powiem, że moim zdaniem jest beznadziejny.
Mniejsza o to :)
Co tam u was? Słyszeliście cudowną piosenkę ? :D
Ja się zakochałam normalnie ;> Ta solówka Natha... sadnfsadfbhsabfhjabv ;)
Kocham was baaaaaaaaaaaardzo :) ;* Witam na swoim blogu panny : Jessica_Montez i Agata Szombara :) Mam nadzieję, że opo wam się podoba ;) 
Do następnego :****
Pamiętajcie, że was kocham <3 ;d

That's when I found you, you, you
I found you, you, you
I found you, you, you
I found you, you, you... <3 ;p

Mój komentarz :)







2 komentarze:

  1. Nareszcie!!!!
    Proszę nie karz mi czekać tak długo na kolejny rozdział, bo nie wytrzymam ;(((
    To opowiadanie tak mnie wciągnęło, że nie wyobrażam sobie bez niego nic...
    Ma coś w sobie co mnie tu przyciąga :)
    A ten rozdział jest REWELACYJNY!!!!
    Boje się razem z Char, jak zareaguje na to wszystko książę...
    I co to za alarm???!!!
    Kocham Cię ;****
    I chcę więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. boski rozdział <3
    zresztą jak wszystkie twoje rozdziały :) ;*
    a następnym razem proszę o poinformowanie mnie o pojawieniu się nowego rozdziału! ;p
    Wenyyyyyyy :) <3

    OdpowiedzUsuń