piątek, 13 lipca 2012

Rozdział 18

- Jest tutaj ktoś... Kogo się wcale nie spodziewałem... - odpowiedział Siva. Tom pokręcił się trochę na siedzeniu i dyskretnie wypytał o więcej informacji. Wiedział, że Siva nie lubi byc do niczego przymuszany, a już zwłaszcza do zwierzeń. Dowiedział się, że to kobieta.
- Ta w czerwonej sukni - wskazał Siva Thomasowi.
- Ta czerwona siedzi obok tej dziewczyny w ciemnozielonej sukni? - spytał go przyjaciel. Siva prawie niezauważalnie kiwnął glową w odpowiedzi.
- Przecież to Sophie, przyjaciółka Kayli! - odgadł Tom.
- Jakiej Kayli?
- Tej która mnie bardzo denerwuje.
- O! Mowisz o tej stajennej?
- Właśnie.
- Z drugiej strony ciekawe co one tu robią. Ani Kayla ani Sophie nie są jakoś specjalnie znane. Musiały przyjść z kimś, bo na pewno nie dostały osobistego zaproszenia - stwierdził Siva, popijając wino z kielicha. Tom tylko przytaknął. Zerkal w stronę Kayli. Czekał na jakiś wybuch z jej strony. Nic takiego się nie stało. Co gorsza - uśmiechala się do niego! Była miła! Thomas czuł się tak, jakby ktoś go własnie rzucił kamieniem. Co ona wyprawia, do licha? Po co to robi?! Czuł, że kłębi się w nim wscieklość. Taka, jaka jeszcze nigdy nie miała miejsca. Cóż, w koncu nigdy nie był w podobnej sytuacji. Zawsze musiał się obganiać od kobiet, które go po prostu uwielbiały. Jako przyjaciel księcia - młody i przystojny, cieszył się ogromnym powodzeniem. Bardzo mu się to podobało. Wszystko zmienilo się, od kiedy pojawiła się Kayla. Jako jedyna wydawała się być odporna na jego uroki. Może własnie to sprawilo, że nie potrafił o niej zapomnieć. A teraz kiedy pogodzil się z jej wybuchowym charakterem i chciał, żeby go w pełni użyła, ona nagle staje się inna - jest taka, jaka miala być według niego na poczatku, kiedy właśnie się poznali. O nie! On jest Thomas McClarky! Nie pozwoli jej na takie zachowanie! Musi od niej odpędzić tego przeklętego Alstaira. Jeszcze zechce ją za zonę i co?! No właśnie co? Po co ja to wszystko robie? chodziło po głowie mężczyzny. Zachowuję się jak opętany! Wcale jej nie kocham. Po prostu póki nie sprawię, że będzie mnie pragnęła, nikt inny nie bedzie mógl jej dotknąć! Thomas byl uparty. Zawsze twardo trzymal się wyznaczonych przez siebie zasad. Teraz też nie zamierzał odpuścić. Wstał i udal się w stronę Kayli i Alstaira. Byli pogrążeni w zywej rozmowie. Miał ochotę uderzyć Alstaira w szczękę.
- Od dawna mieszkasz niedaleko? - spytał Kaylę Alstair. Słodko zachichotała.
- Nie. Od calkiem niedawna...
- To dobrze - Kay spuściła oczy i zaczęła się czerwienić. Nie dlatego, że to co powiedział Alstair było miłe. Dlatego, że zobaczyła zbliżającego się Toma. W tym samym czasie Charlotta rozmawiała z którąś z bogatych szlachcianek.  Była to kobieta już w podeszlym wieku, ale mimo to Lott świetnie się z nią dogadywała. Rozmawialyby tak godzinami, gdyby nie to, że własnie miały się zacząć tance. Lott zauważyła Nathana. Prowadził na środek sali jakąś dziewczynę. Mieli razem tanczyć. Na szczęście nie byli jedyną parą, więc Char mogła się im przygladać bez końca. Ta dziewczyna była niezwykle piękna. Zapewne pochodziła też z bogatej rodziny z wyższych sfer. Może to własnie ona zostanie jego zoną. Charlottcie zrobiło się slabo i zachciało jej się płakać. Starała się nie rozpłakać, gdy usłyszała za sobą głosne chrząknięcie. Odwrociła się. Nie znała tego mężczyzny, ale wydawał sie jej dziwnie znajomy.
- Mogę prosić panią do tańca? - ukłonił się przed nią. Bez słowa podała mu swoją dłoń. Przeszli na środek sali. Zaczęli tanczyć. Charlotta starała się go rozpoznać. Po jakiejś chwili odezwał się do niej.
- Poznajesz mnie panno Charlotto?
- Nie - wpatrywała się w jego hipnotyzujące oczy. Były jej znajome.
- Dick! - rzuciła mu się na szyję - To naprawdę ty!
- Cicho gluptasie - zaśmiał się, oderwał jej ręce od swojej szyi i znowu zaczął z nią tańczyć - Wpadłem tylko na chwilę. Nie powinno mnie tu być. Zaraz muszę lecieć. Chcialem ci tylko powiedzieć, że zostawiłem ci trochę ryb w domu.
- Dlaczego musisz jechać? - spytała go tonem błagalnym. Nie odpowiedział. Ktos do nich podszedł i spytał czy Lott może teraz zatanczyć z nim. Dick bez słowa oddał Charlottę w jego ramiona i zaczał się oddalać. Lott ścisnęło w gardle. Odszedł. Spędziła z nim marne 3 minuty. Dopiero teraz poczuła, jak bardzo za nim tęskniła. I tęskni. Tańczyła z tym męzczyzną i tańczyła. Czas mijal nieublagalnie. Potem tańczyła z kimś i jeszcze z kims, a potem jeszcze z jakimś innym męzczyzną. Mimo wszystko czuła się samotna. Znowu miała się z kimś zmienić. Nie spojrzala nawet na jego twarz, tylko płynnie przeszła w jego ramiona. Później dopiero zorientowała się, że tańczy z Nathanem.
- Wyglądasz ślicznie - szepnął jej do ucha.
- Nie tak ślicznie jak twoja księżniczka - spojrzał na nią z niedowierzaniem. O czym ona gada?
- Nie rozumiem o co ci chodzi - powiedzial. Westchnęla cięzko.
- Nie powinniśmy się już spotykać - bał się, że kiedyś to od niej usłyszy.
- Nie mów tak - objał ją ciasniej. Lott zaczęła się denerwować.
- Przeciez ty niedługo będziesz mial żonę, a ja... już niedługo... wyjadę - dokonczyła.
- Nie pozwolę ci odejść - Dlaczego ten Nathan musi tak wszystko utrudniać? chodziło w głowie Lott.
- Pozwolisz. Musisz - mówila to całkiem poważnie. Nathan spojrzal na jej piekna twarz. Nigdy nie pozwoli jej odejśc. Był tego pewien, ale czuł, że Charlotta cos przed nim ukrywa. Zblizył ją do siebie. Miał nadzieję, że zrozumie jak bardzo jest dla niego ważna...




2 komentarze:

  1. Zawsze jak to czytam to mam zaciesz :D
    I te Thomasowe myśli... :D
    Kocham <333333 ;*****

    OdpowiedzUsuń
  2. no wiesz ty co ???
    Co ty sobie na Boga wyobrażasz ???
    Dobra koniec tego dobrego !!!!!
    Masz mi szybko , ale to naprawdę szybko napisać dalszą część o Lott
    Rozdział ach....
    Thomas i te przemyślenia
    kocham <3

    OdpowiedzUsuń