Sophie wróciła do domu zaraz po ustaniu burzy. Była pewna , że Kayla i Charlotta czekają na nią w domu i są zaniepokojone jej długą nieobecnością. Ostrożnie otworzyła drewniane drzwi prowadzące do domu. Zdjęła ubłocone buty i poszła do kuchni zaparzyć wodę na herbatę. Odczekała chwilę, ale żadna z jej przyjaciółek się nie pojawiła. W związku z tym Sophie poszła na mały obchód mieszkania. Najpierw zajrzała do pomieszczenia służącego za łazienkę, a potem do sypialni ( ich dom składał się z małej łazienki, sypialni i kuchni połączonej z małym pokojem gościnnym ). Nikogo tam nie zastała. Przyszło jej na myśl, że obydwie (tak jak ona) ukryły się by przeczekać burzę, a to znaczyloby, że zaraz powinny przyjść. Sophie ubrała suche i czyste obuwie, wyszła na dwór i usiadła na ławce przy domu , czekając na przyjaciółki. Czekała i czekała , ale żadna z nich się nie pojawiła. Minęła może prawie godzina - i nic. Zaniepokojona Sophie zaczęła biec w kierunku dziedzińca zamku - tam , gdzie miała nadzieję spotkać Kaylę i Charlottę.
Kiedy już się tam znalazła, zaczęła nerwowo rozglądać się po mało jej znanym miejscu. Po kilku minutach dostrzegła zdenerwowaną Kaylę. A raczej wściekłą Kaylę.
- Puść mnie ty łajdaku! - krzyczała do jakiegoś mężczyzny - Zostaw mnie ! Nie masz prawa!
- To ja Ci ratuję życie , chcę Cię zawieść do domu , a ty Kaylo , tak mi się odpłacasz? - odpowiedział z lekkim rozbawieniem tamten , trzymający z ramionach Kaylę mężczyzna. Sophie oglądała tą całą scenę z lekka zszokowana. Kayla ją zauważyła.
- Sophie? Co ty tu robisz? - spytała łagodnie, tak jakby cała jej wściekłość gdzieś się ulotniła. Sophie nieśmiało podeszła do Kayli w dalszym ciągu znajdującej się w ramionach nieznanego Soph mężczyzny.
Opowiedziała jej o przeczekaniu burzy i o nieobecności przyjaciółek. Wtedy Kayla zaczęła opowiadać o feralnej wyprawie konnej z Thomas'em McClarky'm , którym okazał się mężczyzną trzymającym ją w ramionach. Ta opowieść była o tyle ciekawa, że każde z tych dwojga miało jego własną wersję , do której próbowało przekonać Sophie. Ona natomiast próbowała nie wybuchnąć śmiechem. Na szczęście ani Kay ani Tom tego nie zauważyli, ponieważ byli zbyt zajęci dokuczaniem sobie wzajemnie.
- ... przez całą drogę przytulała się do mnie - oznajmił Tom.
- Wcale nie - zaprzeczała temu Kayla - To pan , panie McClarky przytulał mnie do siebie.
- Nieśmiałbym - wymigiwał się Tom. Sophie poczuła, że bardzo lubi tego mężczyznę. Wymiana zdań tych dwojga wydawała się Sophie słodka. Pasowaliby do siebie doskonale. Kłóciliby się pewnie dłużej, gdyby Soph nie przypomniała sobie o jednej rzeczy.
- A gdzie jest Charlotta? - Kay i Tom spojrzeli na nią ze zdziwieniem .
- Nie widziałam jej tu - rzekła Kayla - a jestem tu już od ponad dwóch godzin.
- Myslisz, że cała burzę przeczekała pilnując gęsi ?- trzęsącym głosem spytała Soph. Wyobrażała sobie najgorsze.
- Nie wydaje mi się - wtrącił Tom - Przed chwilą widziałem gęsi w stodole.
- Może Char jest już w domu i czeka na nas - próbowała uspokoić Sophie niemniej przerażona Kayla.
- Tak, pewnie tak.
I razem z Tomem , który uparł się , że zaniesie Kaylę do domu , Kay i Soph ruszyły w drogę powrotną. Oczywiście Tom i Kayla znowu kłócili się o przebieg wydarzeń sprzed trzech godzin, ale Soph poświęcała całą uwagę myślom o zniknięciu Lott. Kiedy już dotarli do domu z niepokojem zauważyli , że Lott nie wróciła. Sophie i Kayla były bliskie płaczu. Tom starał się je pocieszyć , ale sam nie wierzył w to co mówi. Mimo namów Kay , Tom został z nimi.
- Nie zostawię was - powiedział. Jego słowa wzbudziły w Kayli coś na kształt wdzięczności. Tom mimo wszystkich złych cech jakie niebywale posiadał , był dobrym człowiekiem. Troszczył się o nią. Choc wcale nie musiał.
- Zostańcie w domu na wypadek, gdyby wasza koleżanka wróciła - mówił - Ja rozejrzę się na zewnątrz.
Kiedy wyszedł Kay i Soph przeniosły sie do sypialni, bo stamtąd miały lepszy widok na główną drogę.
- To juz drugi raz kiedy tak nam znika - powiedziała Sophie jednocześnie siadając na łóżku - Gdybym tylko mogła... - nie zdarzyła dokończyć , bo rozległ się krzyk . Sophie wstala jak oparzona. Kayla , która zachowała więcej zdrowego rozsądku, odsłoniła posciel i zobaczyła jeszcze na pół śpiącą Char. Rozesmiała się w głos.
- Co się dzieje? - spytała Lott - Ktoś na mnie usiadł...
- Szukałysmy cię - odpowiedziała jej Soph - I cieszymy się , że powróciłaś do żywych.
Poderwała się kulejąca Kayla.
- Pójdę podziękować Tomowi za pomoc - wyszła przed dom i po chwili go znalazla. Po krótkim streszczeniu znalezienia Lott, powiedziala:
- Dziękuję za pomoc w szukaniu mojej przyjaciółki , Thomasie.
Tom usmiechnął się do niej zabójczo.
- Zawsze do pani usług - pochylił się nad nią i ucałował jej policzek.
Mój Thomas <3 w końcu napisałaś bo się doczekać nie mogłam xD
OdpowiedzUsuń