wtorek, 26 czerwca 2012

Rozdział 16

*6 dni później*
Charlotta zgodziła się pojść na bal tylko dlatego, że miały jej towarzyszyć przyjaciółki. Kayla nie miała ochoty iść. Dwa dni temu ostro posprzeczała się z Thomas'em i nie chciała go wiedzieć, a skoro Tom był przyjacielem księcia, to pewne było, że się spotkają. Sophie natomiast bardzo się cieszyła. Chyba jako jedyna. Wyglądała ślicznie. Chciała iść żeby poznać jakiegoś, jak to się wyraziła, interesującego mężczyznę. Nic więc nie bylo w stanie jej przeszkodzić. Najśmieszniejsze w jej zachowaniu było to, że niby chciała poznać któregoś z mężczyzn będących na balu, ale w co drugim jej zdaniu pojawiało się imię "Siva". Był chyba pierwszym mężczyzną, który dał jej kosza. Char wydawało się, że to właśnie dla niego stroi się tak na ten bal. Chce zrobić na nim wrażenie. Ciekawe czy się jej to uda...
- Normalnie się nienawidzę za to - rzuciła naburmuszona Kay. Miała ręce założone na piersiach, a złamaną nogę miała położoną na siedzeniu naprzeciwko - Dlaczego jak się zgodziłam tam iść?!
Soph i Char zaśmiały się.
- Pewnie dlatego, że bez ciebie bym nie poszła - odpowiedziała Lott - A teraz już nie bądź taka zła i pamiętaj, że idziesz tam dla mnie.
- Dobre sobie - prychnęła Kayla - Na Thomas'a McClarky'ego też bedę musiała patrzeć ...
- Aaaa! - Sophie poderwała się z siedzenia - A więc to o niego chodzi!
- Nie w takim sensie w jakim myślisz, Soph - z odrobiną ironi w głosie odpowiedziała jej Kay - To wredny dupek i tyle.
- Co on ci takiego zrobił? Bo już się w tym trochę pogubiłam... - Lott usadowiła się bliżej Kayli. Sophie też na chwilę przerwała swoje czynności upiększające i przysunęła sobie krzesło bliżej przyjaciółek. Kayla zaczęła mówić - Znowu chciał mnie pocałować! Co on sobie do diabła myśli?! To, że jakieś księżniczki z królewskiego dworu nie potrafią mu się oprzeć, to nie oznacza, że ja nie potrafię! Ja jestem z XXI - wieku! Ja mam swój honor! - Lott zachichotała, ale Kay nie zwróciła na nią uwagi , tylko brnęła dalej - Ja nie jestem niczyją zabawką! A już szczególnie Thomas'a McClarky'ego ! Na mnie te jego tanie sztuczki nie działają, o nie! On chyba myśli, że robi mi łaskę zwracając swoją jakże cenną uwagę moją osobą! Tak, jakby nikt inny się mną nie interesował! - skończyła i oddychała teraz głośno ze wciąż zmarszczonym czołem.
- I właśnie o to jesteś na niego zła?
- O to?! O to?! Ja jestem na niego zła za całokształt! Wtedy, kiedy chciał mnie pocałować wygarnęłam mu wszytko to, co o nim myślę - wyglądała na dumną ze swojego zachowania.
- A co on na to ?! - zapytały jej przyjaciółki niemal jednocześnie i wybuchnęły śmiechem.
- Ten idiota nazwał mnie wieśniaczką! - Lott wyszczerzyła oczy ze zdumienia, a Soph rozdziawiła usta - To przecież nie moja wina, że mam ciemną karnację. Taka się urodziłam i już - przez chwilę żadna z dziewczyn się nie odzywała. Po chwili jednak Sophie wyskoczyła z propozycją, która Kay jeszcze bardziej rozzłościła, a Charlottę przysporzyła o nowy napad śmiechu.
- Jeśli chcesz to mogę cię troche wybielic na ten bal - powiedziała mianowicie. Sama była dzisiaj bardzo mocno bardzo mocno wypudrowana na biało. Wygladała jak kobieta z wyższych sfer - właśnie o to jje chodziło. Może trochę nawet przesadziła z tą swoją blagością. Co do Lott, ona nie musiała się pudrować. Zawsze była bardzo blada i nawet długotrwałe opalanie się tu nie pomogło  , a jedynie pozostawiło po sobie bolesne poparzenie.
- A co ja murzyn jestem?! - spytała zdenerwowana Kay - Pokazę temu świrusowi , że to iż jestem opalona , nie oznacza, że ni potrafię się zachować i ładnie wyglądać! Co więcej - udowodnię mu również, że potrafię wzbudzać zainteresowanie własną osobą mężczyzn nie mających na imię Thomas McClarky !
__________________________________________
Taki krótki rozdział :) Następny dodam tak za 2- 3 dni, ale obiecuję, że będzie się dużo działo :)

1 komentarz: