Charlotta usmiechneła się . Bardzo rozczulilo ją to co powiedział Colin. Brak przednich zębów chlopca sprawial , że wygladał nadzwyczaj słodko. Uśmiechnął się do niej szeroko. Lott odwzajemniła usmiech i poczęła rozglądać się rodziną chłopca. Nikogo nie zauważyła.
- Jak ty masz na imię ? - spytał ją Colin.
- Charlotta - odpowiedziała - Ale mozesz mi mówić Lott.
Uśmiechnął się.
- A mogę mówić Lottie ?
- Oczywiście , że możesz - powiedziała do niego , a on uśmiechnął się promiennie - Jesteś glodny ? - spytała.
Trochę posmutniał.
- Yhym - powiedział.
Lott wstała . Miala w woreczku trochę pieniędzy na drobne wydatki. Może trochę wydać na tego malca. Podeszła do straganu i kupiła 4 bułki, a na drugim straganie świeże mleko. Podała to chlopczykowi . Wziął sobie tylko jedną bułkę , a resztę podał Charlottcie. Mleko natomiast wypil do polowy i postawil koło jej stóp.
- Smakowalo ? - spytała po paru minutach.
- Yhym - powiedział .
- Gdzie są twoi rodzice ?
Chwile wahał się z odpowiedzią .
- W domu .
- Może cię odprowadzę ? - spytala lagodnie.
Spojrzał na nia uradowany.
- Tak ! Tak ! Tak ! Tak! - cieszył się.
Charlotta wzięła go za rękę , w lewej trzymając natomiast resztę prowiantu. Chłopiec pociągnął ją w stronę lasu . Szli krótko . Wtedy Colin zatrzmał się przed biedna , malenką chatą. I Charlotta ujrzała księcia Nathana , kiedy z niej wychodził. Zamarła. On na jej widok również. Ale po chwili posłał jej krótki , a czarujący usmiech. Lott poczuła , że uginają jej się nogi. Bała się , że zaraz się przewróci. Na szczęście z chaty wybiegła jakaś kobieta , zapewne matka Colina. Byla ubrana biednie, miała siwe włosy.
- Colin ! Och Colin! - przytuliła syna - Nawet nie wiesz jak bardzo się o ciebie martwiłam! - kiedy to powiedziała spojrzala na Charlottę - Dziękuję panience - schyliła głowę.
Charlotta odpowiedziała jej uśmiechem. Podała kobiecie bułki i mleko.
- Proszę to dla pani.
- Och ! - rzekła na to ona - Nie mogę tego przyjąć.
- Może pani - powiedziała Lott - Nie zjem tego sama.
Kobieta popatrzyła na nią z wdzięcznością.
- Dziękuję Ci - usmiechnęła się . W okolicach jej oczu pojawiły się zmarszczki - Mia!
Z chaty wyszła piękna , młoda dziewczyna. Uśmiechneła się do Char lekko , po czym wzięła od niej bulki i mleko.
- Może wejdziesz ? - wskazała reką do drzwi .
Książę spojrzał na Lott z wyczekiwaniem. Ona tez na niego spojrzała.
- Niestety muszę odmówić - ukłonila się - Do widzenia.
Colin podleciał do niej i przytulił się do jej nogi. Nathan , Mia i matka chłopca spojrzeli na tą scenę z rozczuleniem.
- Ale odwiedzisz nas innym razem ? - Mia mruknęła do Charlotty porozumiewawczo.
- Ależ oczywiście ! - książę powiedział to do małego Colina - Osobiście tego dopilnuję.
Chwilę później Charlotta szła wraz z księciem Nathanem w stronę wioski. Czuła , że książe wciąż się w nia wpatruje. Postanowiła jakoś zacząć rozmowę.
- Więc , wasza wysokość, słyszałam , że bardzo dobrze strzelasz z luku.
- Nathan - powiedział - Mów mi Nathan.
- To będzie raczej trudne.
- Mam nadzieję , że sobie poradzisz.
Zasmiała się krótko.
- Postaram się sprostać oczekiwaniom.
Też się zaśmiał.
- A ty ? Co robisz w wolnych chwilach?- spytal po chwili.
Charlotta zastanawiała się przez moment.
- Raczej nie mam wolnych chwil . Ale lubię malowac.
- Co malujesz ?
- W sumie to najbardziej lubię malować pejzaże...- zauważyła , że doszli już do jej domu - To tu. Tu mieszkam.
Obejrzał budynek.
- Zamek krolewski to nie jest.. - oboje wybuchneli śmiechem.
Nath spojrzał w stronę zamku.
- Chyba powinienem już iść.
Char lekko posmutniała.
- Miło mi bylo z tobą rozmawiać , Nathanie - usmiechnęła się do niego.
- Mnie też- przyblizył się do niej i pod wpływem impulsu pocałował ją w usta - Bardzo.
o matko!:D Świetne :)
OdpowiedzUsuńszczególnie to pod koniec ;)