niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział 15

Kolejne dni mijały spokojne. Kayla zła na Tom'a za jego wystepek , starała się go unikać ze wszystkich sił. Mimo namów przyjaciółek wróciła do pracy w stajni, nie przejmując się zbytnio złamaną nogą, która, co dziwne szybko jej się goiła. Sophie poznała tajemniczego mężczyznę imieniem Siva, który nie zwraca na nią wiekszej uwagi. A życie Charlotty toczy się zwykłam tempem. Któregoś dnia dziewczyna jak zwykle siedziala pilnując gęsi na łące. Jednak nie nudziła się. Dziewczyna imieniem Mia pomogła jej znaleźć pędzel u póutno, na którym Lott mogła malować. Jeśli chodzi o farby to Char zrobiła je sama. Czytała o tym kiedyś w jednej z książek. Tak więc siedziała na skale z pędzlem w dłoni i zastanawiała się co ma namalować. Po chwili zadecydowała, że na obrazie znajdzie się to, co teraz widzi, czyli jezioro i góry. Chciała, żeby ten pejzaż był cudowny, taki, jaki jest ten nieziemski widok. Zaczeła szkicować. Robiła to z niezwykłą precyzją. Jej delikatne dłonie przesuwały się w tę i z powrotem. Była skupiona tylko na tym - na tworzeniu swojego dzieła. Własnie w takim stanie zastał ją Nathan. Nie widział jej już od dłuższego czasu. Nie dlatego, że nie chcial. Po prostu byl zajęty przygotowywaniem balu. Był on pomysłem ojca Nathana - króla. Miał on bowiem nadzieję na znalezienie dobrej zony dla syna. Książe doskonale o tym wiedział, ale nie protestował. Miał już przecież 19 lat, a człowiek nie żyje wiecznie. Tak więc ten bal miał wielkie znaczenia zarówno dla rodziny królewskiej jak i dla jej najblizszego otoczenia. Teraz książe zatrzymał swojego konia na łące, gdzie była Charlotta. Myślał o niej przez cały czas. Chciał, żeby przyszła na bal i mu towarzyszyła. Kiedy tak patrzył na jej skupione oblicze , serce odmówilo mu posluszenstwa. Najpierw stanęło w miejscu, a teraz odstawialo jakieś nieziemskie arie. Nathan szedł w kierunku całkowicie nieświadomej jego obecności Char.
- Całkiem ladny obraz panno Charlotto. Ma pani talent - Lott usłyszała za plecami i aż podskoczyła z przerażenia. Wiedziała kto to powiedział, nawet bez odwracania się. Dawno się nie widzieli. Nathan usiadł koło niej.
- Dawno cię nie widziałam, książę - powiedziała i spojrzała na niego pytająco. Miała nadzieję, że Nathan jakoś wyjasni jej swoją nieobecnośc.
- Byłem trochę zajęty - odpowiedzial i uśmiechnąl się. Lott czekała na więcej wyjasnień, ale się nie doczekała. Spuściła głowę i wróciła do malowania. Nathan przyglądał się jej przez chwilę - Byłem zajęty urządzaniem balu - Lott spojrzala na niego ze zdziwieniem.
- Balu?
- Tak balu. I chciałbym, żebyś przyszła, Charlotto.
- Nie wiem czy powinnam.
- Czułbym się zaszczycony - ucałował jej dłoń - Bal odbedzie się za sześć dni.
"Sześć dni to trochę mało czasu" przemkneło w głowie dziewczyny. Poza tym nie chciała iść na ten bal sama. Wiedziała, że przy tych wszystkich księżniczkach , arystokratkach i szlachciankach będzie wyglądała skromnie i ubogo.
- Lepiej będzie, jak nie pójdę - powiedziała w końcu. Miała spuszczoną głowę, bo nie chciała patrzeć Nathanowi w oczy.
- Rozumiem. Przecież cię nie zmuszę - złapal ją za reke - Ale zastanow się jeszcze.
- Zastanowię - odpowiedziała posłusznie - Obiecuję Ci książę, że jeszcze to przemyślę.
- Cieszę się - ich twarze się zblizyły. Nathan oparł swoje czoło , o czoło Char. Dłon dziewczyny delikatnie gladziła jego policzek. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, po czym zatonęli w namietnym pocałunku pełnym miłości.
_________________________________________
No i zaczęłam znowu :) Rozdział krotki, bo nie udało mi się nic więcej wyskrobać. Oliwia nareszcie jest ! :D


1 komentarz:

  1. WoW! :D Nareszcie! <333 Jednak moje uporczywe dręczenie cię, abyś napisała kolejny rozdział poskutkowało :D Ogromnie się cieszę bo rozdział świetny..<3 Pisz następny :)

    OdpowiedzUsuń