Charlotta podeszła do niego a on wziął ją za rękę i poprowadził na zewnątrz. Ścisnął jej rękę bardzo mocno , tak , że prawie krzyknęła z bólu. Miał takie dziwne oczy. Widać było , że jest czymś niesamowicie przejęty. Charlotta do tej pory nie widziała go w takim stanie. Teraz wydawał się jej odrobinę obcy , jakby człowiek z innego świata. To nie był ten sam Dick , który był dla niej zawsze trochę nadopiekuńczy . Ten Dick był na tyle nieostrożny , żeby prawie skruszyć jej delikatne palce. Charlotta spojrzała na niego . Nie uśmiechnął się , jak zawsze w takiej sytuacji. Nawet jej nie pocalowal , ani nie przytulił. Spogladał na nią jak morderca , który patrzy na swoją ofiarę. Lott odwróciła głowę.
- Charlotto - zaczął Dick - Znalazłem pracę.
Charlotta słuchala go , ale w dalszym ciągu nie odwróciła głowy w jego stronę.
- Będę pracował na statku. Początkowo jako majtek a potem się zobaczy - ciągnął dalej - Wyjeżdżam i nie wiem kiedy wrócę. Zapewne za jakiś miesiąc .
Charlotta poczuła nagłe ukłucie w sercu. "Dick wyjeżdża? I chce ją zostawić samą ? Na miesiąc? Mam nadzieję , że to tylko jakiś cholernie beznadziejny sen" myślała. Wgapiał się w nią oczekując odpowiedzi , jakiegoś odzewu. Niczego takiego się nie doczekał.
- Wyjeżdżam jutro - oznajmił.
Charlotta juz nie była smutna. Była wściekła. Ten cholerny egoista chce ją zostawić tu samą. Co prawda , będą tu także Kay i Sophie , ale to juz nie będzie to samo. Nie bez Dick'a. No właśnie bez Dick'a. Jak ona sobie poradzi ?
- Charlotto słyszysz mnie ? Słyszysz?! Jutro rano wyjeżdzam . Lott ! - potrząsał nią - Co się z tobą dzieje do cholery !? Lott ! - odwrócił jej głowę w swoją stronę. Charlotta odepchnęła go od siebie. Spojrzal na nią zdziwiony .
- A co ze mną? - spytała z wyrzutem.
Dick podszedł do niej , jednak ona przed nim uciekła.Miala ochotę krzyczec z bólu. Wenętrznego jak zewnętrznego . Lewa dłoń strasznie ja bolała.
- Jedź - powiedziała już spokojniej - Wiem , że sobie poradzisz.
"Poradzisz sobie beze mnie . Ale jak nie poradzę sobie bez ciebie" dodała w myslach.
- Zawsze o tym marzyłeś . No idź . Nie będę Cię zatrzymywać - powiedziała.
- Możesz jechać ze mną... - zaczął.
- Nie mogę zostawić Sophie i Kayli - przerwała mu.
- Mozesz - rzekł łapiąc ją za lewą dłon - Możesz Char.
Ścisnał jej dlon tak mocno , że krzyknęła i wyrwała ja z uścisku.
- Nie mogę !
Dick spojrzal na nią jak na wariatkę.
- Dobrze - zaczął po chwili - Ale pamietaj , że sama wybralas. Będe za toba tęsknił Lottie.
Podszedł do niej i pocałował ją w czolo.
- Zobaczymy się za miesiąc.
Po tych słowach odszedl w nieznanym kierunku. Lott nie dała po sobie poznac , jak bardzo cierpi. Szybkim ruchem poszła w stronę swojego nowego lokum. Jednak po chwili zadecydowala , że pójdzie gdzie indziej . Na łąkę. Tam gdzie od jutra będzie spedzała całe dnie pilnując gęsi . Albo nie . Przejdzie się po prostu na maly spacer po wiosce. Poszła. Oglądała życie mieszkanców wioski. Było zwyczajne . Mimo to bardzo jej się podbalo. Podeszła do miejsca gdzie było najwięcej ludzi i zauważyła małego chłopczyka. Miał może z 3-4 lata. Żebrał. Lott zrobiło się zal maleństwa. Podeszła do niego.
- Witaj chłopczyku - powiedziala czule - Jak sie nazywasz ?
Smutne oblicze chłopca natychmiastowo się rozpromienilo.
- Colin - powiedział slodkim głosikiem - I bardzo cię lubie .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz