Charlotta podeszła do niego a on wziął ją za rękę i poprowadził na zewnątrz. Ścisnął jej rękę bardzo mocno , tak , że prawie krzyknęła z bólu. Miał takie dziwne oczy. Widać było , że jest czymś niesamowicie przejęty. Charlotta do tej pory nie widziała go w takim stanie. Teraz wydawał się jej odrobinę obcy , jakby człowiek z innego świata. To nie był ten sam Dick , który był dla niej zawsze trochę nadopiekuńczy . Ten Dick był na tyle nieostrożny , żeby prawie skruszyć jej delikatne palce. Charlotta spojrzała na niego . Nie uśmiechnął się , jak zawsze w takiej sytuacji. Nawet jej nie pocalowal , ani nie przytulił. Spogladał na nią jak morderca , który patrzy na swoją ofiarę. Lott odwróciła głowę.
- Charlotto - zaczął Dick - Znalazłem pracę.
Charlotta słuchala go , ale w dalszym ciągu nie odwróciła głowy w jego stronę.
- Będę pracował na statku. Początkowo jako majtek a potem się zobaczy - ciągnął dalej - Wyjeżdżam i nie wiem kiedy wrócę. Zapewne za jakiś miesiąc .
Charlotta poczuła nagłe ukłucie w sercu. "Dick wyjeżdża? I chce ją zostawić samą ? Na miesiąc? Mam nadzieję , że to tylko jakiś cholernie beznadziejny sen" myślała. Wgapiał się w nią oczekując odpowiedzi , jakiegoś odzewu. Niczego takiego się nie doczekał.
- Wyjeżdżam jutro - oznajmił.
Charlotta juz nie była smutna. Była wściekła. Ten cholerny egoista chce ją zostawić tu samą. Co prawda , będą tu także Kay i Sophie , ale to juz nie będzie to samo. Nie bez Dick'a. No właśnie bez Dick'a. Jak ona sobie poradzi ?
- Charlotto słyszysz mnie ? Słyszysz?! Jutro rano wyjeżdzam . Lott ! - potrząsał nią - Co się z tobą dzieje do cholery !? Lott ! - odwrócił jej głowę w swoją stronę. Charlotta odepchnęła go od siebie. Spojrzal na nią zdziwiony .
- A co ze mną? - spytała z wyrzutem.
Dick podszedł do niej , jednak ona przed nim uciekła.Miala ochotę krzyczec z bólu. Wenętrznego jak zewnętrznego . Lewa dłoń strasznie ja bolała.
- Jedź - powiedziała już spokojniej - Wiem , że sobie poradzisz.
"Poradzisz sobie beze mnie . Ale jak nie poradzę sobie bez ciebie" dodała w myslach.
- Zawsze o tym marzyłeś . No idź . Nie będę Cię zatrzymywać - powiedziała.
- Możesz jechać ze mną... - zaczął.
- Nie mogę zostawić Sophie i Kayli - przerwała mu.
- Mozesz - rzekł łapiąc ją za lewą dłon - Możesz Char.
Ścisnał jej dlon tak mocno , że krzyknęła i wyrwała ja z uścisku.
- Nie mogę !
Dick spojrzal na nią jak na wariatkę.
- Dobrze - zaczął po chwili - Ale pamietaj , że sama wybralas. Będe za toba tęsknił Lottie.
Podszedł do niej i pocałował ją w czolo.
- Zobaczymy się za miesiąc.
Po tych słowach odszedl w nieznanym kierunku. Lott nie dała po sobie poznac , jak bardzo cierpi. Szybkim ruchem poszła w stronę swojego nowego lokum. Jednak po chwili zadecydowala , że pójdzie gdzie indziej . Na łąkę. Tam gdzie od jutra będzie spedzała całe dnie pilnując gęsi . Albo nie . Przejdzie się po prostu na maly spacer po wiosce. Poszła. Oglądała życie mieszkanców wioski. Było zwyczajne . Mimo to bardzo jej się podbalo. Podeszła do miejsca gdzie było najwięcej ludzi i zauważyła małego chłopczyka. Miał może z 3-4 lata. Żebrał. Lott zrobiło się zal maleństwa. Podeszła do niego.
- Witaj chłopczyku - powiedziala czule - Jak sie nazywasz ?
Smutne oblicze chłopca natychmiastowo się rozpromienilo.
- Colin - powiedział slodkim głosikiem - I bardzo cię lubie .
poniedziałek, 28 maja 2012
poniedziałek, 21 maja 2012
Rozdział 8
Charlotta spanikowała. Bała wyrwać się z uścisku tego mężczyzny . Ale bała się też w nim pozostać. Była bez wyjścia. Wydawało jej się , że z nim jest podobnie . Wciąż patrzyli sobie w oczy. Charlotta poczuła , że się rumieni. Wydawało jej się , że on to zauważył i lekko się uśmiechnął .
- Prze.. prze...przepraszam - wyjąkała w końcu.
Mimo , że to powiedziała nie poruszył się ani o milimetr. Wciąż trzymal ją w objęciach.
- Przepraszam - powiedziała głośniej.
Puścił ją.
- To ja przepraszam madame - powiedział kłaniając się jej nisko.
Charlotta uśmiechnęła się delikatnie. Nic nie mówiła. On też już nic nie mówił. Spoglądali na siebie. On wręcz pożerał ją wzrokiem. Trochę ją to oniesmielało , ale bala się odwrócić głowę.
- Chyba pana skądś znam ... - powiedziała cicho.
Uśmiechnął się , ale nie odpowiedział.
I wtedy usłyszała coś co ją przeraziło.
- Dzień dobry wasza wysokość- jakiś mieszczanin skierował te słowa do NIEGO.
Charlotta spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Wasza wyskość .. - rzekła.
- Przepraszam , nie przedstawiłem się . Książę Wiliam Nathan - ukłonił się przed nią - Ale dla przyjaciół Nathan.
Skinęła głową. I wtedy pojawił się Thomas McClarky.
- Nathanie mogę prosić cię na chwilę ? - spytal.
- Proszę wybaczyć na chwilę - powiedział Nathan do Lott.
- O co chodzi ? - spytał Thomas'a zniecierpliwiony.
- Wiesz kogo Dorbeddy zatrudnił na stanowisko w stajni ? Kobietę ! - zasmial się nerwowo.
- Całkowicie ufam Dorbeddy'emu - zapewnił go książę - A poza tym kobieta może sprawdzić się w tej roli równie dobrze...
- Nie żartuj ! - krzyknął Thomas - To czyste szaleństwo ! Najlepiej zrobisz jak pójdziesz tam i ją zwolnisz.
Nathan wzruszył ramionami.
- Co ona takiego ci zrobiła Thomasie huh ? - spytał po chwili - Jak podasz mi konkretny powód dla którego nie powinna pracować w krolewskiej stajni to może ją zwolnię - oznajmił.
Thomas podrapal się po głowie.
- Coś wymyślę - powiedział i odszedł.
Tymczasem Nathan postanowił wrócić do tej dziewczyny , ale jej nie zastał . Szukal jej po całym dziedzińcu . Pytał o nią ludzi. Nikt jej nie widział . Zrezygnowany książę podszedł do pani Dazzy - uwielbial ją od dziecinstwa . Kiedyś pani Dazzy przyjazniła się z matką Nathana , a kiedy ta zmarła przy porodzie pomagała w wychowaniu małego księcia.
- Witaj Nathanie - przywitała go przyjaźnie - Czy coś się stało ? Wyglądasz na smutnego.
- Nic się nie stało pani Dazzy. Po prostu kogoś szukam .
Pani Dazzy uśmiechnęła się pod nosem.
- Czyżbyś szukał przyszłej królowej ? - spytała.
- Nie sądzę , żeby chciała nią zostać ... - zażartował.
Pani Dazzy i Nathan zasmiali się.
- A więc kogo szukasz chłopcze ? - spytała ponownie.
- Sam chciałbym wiedzieć. Nawet nie znam jej imienia. Pytałem już chyba każdego...
- Mnie nie pytaleś - usmiechnęła się.
- Ma pani rację. Choć nie sądzę , że widziala pani dziewczynę o dlugich czarnych włosach i ...
- ...I zielonych oczach - dokończyła. Książe spojżał na nią z podziwem - Co więcej mój chłopcze ja nawet z nią rozmawialam .
Nathan w dalszym ciągu się nie odzywał . Pani Dazzy wskazała palcem w stronę wyjścia z dziedzińca.
- Poszła w tamtą stronę - pokazala.
Książę wstał . Podziękowal pani Dazzy za wiadomość o dziewczynie i poszedł we wskazanym kierunku.
Tymczasem Charlotta była już w swoim pokoju wraz z przyjaciółkami. Właśnie słuchały opowiadania Kayli o niejakim Thomasie McCarkym i nie mogły powstrzymać się od smiechu .
- Ale ja i tak dam sobie z nim radę ! - zapewniła Kayla.
Sophie zasmiała się.
- Oczywiście , ze tak! Pokażesz mu co to znaczy zadzierać z dziewczyną starszą ( bądź co bądź ) o 600 lat!
Znowu wszystkie wybuchneły smiechem.
Wtedy wszedł Dick .
- Cześć - rzucił - Lott mozesz poświęcić mi chwilę ? - był czymś bardzo podekscytowany - Muszę Ci powiedzieć coś bardzo ważnego ...
- Prze.. prze...przepraszam - wyjąkała w końcu.
Mimo , że to powiedziała nie poruszył się ani o milimetr. Wciąż trzymal ją w objęciach.
- Przepraszam - powiedziała głośniej.
Puścił ją.
- To ja przepraszam madame - powiedział kłaniając się jej nisko.
Charlotta uśmiechnęła się delikatnie. Nic nie mówiła. On też już nic nie mówił. Spoglądali na siebie. On wręcz pożerał ją wzrokiem. Trochę ją to oniesmielało , ale bala się odwrócić głowę.
- Chyba pana skądś znam ... - powiedziała cicho.
Uśmiechnął się , ale nie odpowiedział.
I wtedy usłyszała coś co ją przeraziło.
- Dzień dobry wasza wysokość- jakiś mieszczanin skierował te słowa do NIEGO.
Charlotta spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Wasza wyskość .. - rzekła.
- Przepraszam , nie przedstawiłem się . Książę Wiliam Nathan - ukłonił się przed nią - Ale dla przyjaciół Nathan.
Skinęła głową. I wtedy pojawił się Thomas McClarky.
- Nathanie mogę prosić cię na chwilę ? - spytal.
- Proszę wybaczyć na chwilę - powiedział Nathan do Lott.
- O co chodzi ? - spytał Thomas'a zniecierpliwiony.
- Wiesz kogo Dorbeddy zatrudnił na stanowisko w stajni ? Kobietę ! - zasmial się nerwowo.
- Całkowicie ufam Dorbeddy'emu - zapewnił go książę - A poza tym kobieta może sprawdzić się w tej roli równie dobrze...
- Nie żartuj ! - krzyknął Thomas - To czyste szaleństwo ! Najlepiej zrobisz jak pójdziesz tam i ją zwolnisz.
Nathan wzruszył ramionami.
- Co ona takiego ci zrobiła Thomasie huh ? - spytał po chwili - Jak podasz mi konkretny powód dla którego nie powinna pracować w krolewskiej stajni to może ją zwolnię - oznajmił.
Thomas podrapal się po głowie.
- Coś wymyślę - powiedział i odszedł.
Tymczasem Nathan postanowił wrócić do tej dziewczyny , ale jej nie zastał . Szukal jej po całym dziedzińcu . Pytał o nią ludzi. Nikt jej nie widział . Zrezygnowany książę podszedł do pani Dazzy - uwielbial ją od dziecinstwa . Kiedyś pani Dazzy przyjazniła się z matką Nathana , a kiedy ta zmarła przy porodzie pomagała w wychowaniu małego księcia.
- Witaj Nathanie - przywitała go przyjaźnie - Czy coś się stało ? Wyglądasz na smutnego.
- Nic się nie stało pani Dazzy. Po prostu kogoś szukam .
Pani Dazzy uśmiechnęła się pod nosem.
- Czyżbyś szukał przyszłej królowej ? - spytała.
- Nie sądzę , żeby chciała nią zostać ... - zażartował.
Pani Dazzy i Nathan zasmiali się.
- A więc kogo szukasz chłopcze ? - spytała ponownie.
- Sam chciałbym wiedzieć. Nawet nie znam jej imienia. Pytałem już chyba każdego...
- Mnie nie pytaleś - usmiechnęła się.
- Ma pani rację. Choć nie sądzę , że widziala pani dziewczynę o dlugich czarnych włosach i ...
- ...I zielonych oczach - dokończyła. Książe spojżał na nią z podziwem - Co więcej mój chłopcze ja nawet z nią rozmawialam .
Nathan w dalszym ciągu się nie odzywał . Pani Dazzy wskazała palcem w stronę wyjścia z dziedzińca.
- Poszła w tamtą stronę - pokazala.
Książę wstał . Podziękowal pani Dazzy za wiadomość o dziewczynie i poszedł we wskazanym kierunku.
Tymczasem Charlotta była już w swoim pokoju wraz z przyjaciółkami. Właśnie słuchały opowiadania Kayli o niejakim Thomasie McCarkym i nie mogły powstrzymać się od smiechu .
- Ale ja i tak dam sobie z nim radę ! - zapewniła Kayla.
Sophie zasmiała się.
- Oczywiście , ze tak! Pokażesz mu co to znaczy zadzierać z dziewczyną starszą ( bądź co bądź ) o 600 lat!
Znowu wszystkie wybuchneły smiechem.
Wtedy wszedł Dick .
- Cześć - rzucił - Lott mozesz poświęcić mi chwilę ? - był czymś bardzo podekscytowany - Muszę Ci powiedzieć coś bardzo ważnego ...
sobota, 19 maja 2012
Rozdział 7
Kayla była naprawdę podekscytowana . W życiu nie pomyślałaby , że praca tutaj będzie czymś tak wspaniałym! Idąc z panem Dorbeddym w stronę stajni czuła , że ta praca będzie spełnieniem jej marzeń. Coraz bardziej chciało jej się krzyczeć. Ze szczęścia oczywiście. Kiedy znaleźli się przed wejściem do stajni i dozorca otworzył przed Kayla drzwi , dziewczyna wstrzymała oddech i ze spokojem przekroczyła próg budynku . Co prawda , nie była to stajnia z XXI wieku ale ta również robiła wrażenie. Nie było w niej także olbrzymich pajęczyn co dla Kayli było bardzo wazne , gdyż bardzo bała się pająków ( oczywiście nie dawała tego po sobie poznać ) . Dziewczyna z zachwytem wpatrywała się w piękne konie i wtedy przemówił do niej pan Dorbeddy :
- Podoba się panience ? - spytal.
- Oczywiście , że mi się podoba !- odpowiedziała mu - Od której mogę zacząć pracować ?
Zastanawiał się chwilę.
- Myslę , że kiedy zacznie świtać może się panienka zacząć przygotowywać.
- Będę nawet wcześniej - odpowiedziała uradowana i uśmiechnęła się do niego promiennie .
- Pozwoli panienka , że teraz zostawię panienkę samą - powiedział.
- Nic nie szkodzi panie Dorbeddy.
Kiedy wyszedł Kayla oglądała konie i stajnię. Podziwiała porządek tutaj panujący i zastanawiała się co będzie robiła jutro o tej porze. Szła tak dalej rozmyslając i natknęła się na naprawdę piękną klacz. Kayla pogłaskała konia.
- Śliczny konik - powiedziała do klaczy, głaszcząc ją jednocześnie.
- Ma na imię Błyskawica - odezwał się głos za nią. Kayla szybko odwróciła się . Był to jeden z rycerzy . Młody , ciemnooki , o czarnych , krótkich włosach. Nosił srebrną zbroję , która wygląda na nową. Dostrzegła jego umięśnione barki.
- Pani pozwoli , że się przedstawię - powiedział powoli przybliżając się do niej - Thomas McCarky - rzekł calując ją w dłoń.
- Kayla Martin - przedstawila się.
- Cóż za miłe spotkanie panno Martin - rzekł usmiechając się zalotnie - Przyszła pani podziwiać konie?
- Panna Martin będzie u nas pracować - oznajmił pan Dorbeddy.
- Och doprawdy - spojrzał na Kaylę kpiąco unosząc jedną brew - Nie wiem czy kobieta się do tego nadaje.
Kayla poczuła , że rośnie jej niechęc do Thomas McCarky'ego.
- Zapewniam pana , panie McClarky , że świetnie sobie poradzę w tej roli - odburkneła.
Uśmiechnął się kpiąco.
- Śmiem wątpić panno Martin - rzekł.
- Panna Martin ma całkiem sporą wiedzę w dziedzinie jazdy konnej i dbaniu o konie - pospieszyl jej na ratunek na Dorbeddy.
Kayla spojrzała na niego z wdzięcznością.
- Na pewno tylko z książek - podsumował Thomas.
- Zapewniam pana , że nie tylko - odpowiedziała już bardzo zła .
Zasmiał się krótko .
- Zobaczymy , jak sobie poradzi panna Martin - rzekł - Zawsze przecież może zrezygnowac , prawda ? - to pytanie skierowal już wyłącznie do niej . Znów patrzył na nią swoim kpiącym wzrokiem.
Spojrzała na niego gniewnie.
- Raczej nie dziękuję - odpowiedziała.
- Cóż , w takim razie będę często do pani zaglądał ...
- Nie ma potrzeby , potrafię sobie poradzić sama - powiedziała z gniewem.
Uśmiechnął się do siebie.
- Zobaczymy - szepnąl jej w ucho kiedy już wychodził. Kayla wiedziała , że zrobił to po to by ją zezlościć.
Była bardzo zla.
- Kto to tak właściwie był? - Kayla spytała pana Dorbeddy'ego kiedy Thomas oddalił się juz na bezpieczną odległość.
- Thomas McCarky , głównodowodzący strażą zamku , przyjaciel księcia Nathana i łamacz niewieścich serc - odpowiedział jej dozorca.
"Świetnie" pomyślała Kayla w drodze do domu . " Będę musiała pracowac pod okiem tego przemądrzałego , idiotycznego i jakże przystojnego mężczyzny" . Kiedy zrozumiała ,co właśnie przemknęło jej w myśli usmiechnęła się . "O tak panie McCarky ! Nie będzie panu ze mną lekko !".
_______________________________________________________________________
Rozdział dedykuję mojej kochanej Oliwii Klaudii za to , że jest moją najwierniejszą fanką! <3 To dla Ciebie ! :) :** <33
- Podoba się panience ? - spytal.
- Oczywiście , że mi się podoba !- odpowiedziała mu - Od której mogę zacząć pracować ?
Zastanawiał się chwilę.
- Myslę , że kiedy zacznie świtać może się panienka zacząć przygotowywać.
- Będę nawet wcześniej - odpowiedziała uradowana i uśmiechnęła się do niego promiennie .
- Pozwoli panienka , że teraz zostawię panienkę samą - powiedział.
- Nic nie szkodzi panie Dorbeddy.
Kiedy wyszedł Kayla oglądała konie i stajnię. Podziwiała porządek tutaj panujący i zastanawiała się co będzie robiła jutro o tej porze. Szła tak dalej rozmyslając i natknęła się na naprawdę piękną klacz. Kayla pogłaskała konia.
- Śliczny konik - powiedziała do klaczy, głaszcząc ją jednocześnie.
- Ma na imię Błyskawica - odezwał się głos za nią. Kayla szybko odwróciła się . Był to jeden z rycerzy . Młody , ciemnooki , o czarnych , krótkich włosach. Nosił srebrną zbroję , która wygląda na nową. Dostrzegła jego umięśnione barki.
- Pani pozwoli , że się przedstawię - powiedział powoli przybliżając się do niej - Thomas McCarky - rzekł calując ją w dłoń.
- Kayla Martin - przedstawila się.
- Cóż za miłe spotkanie panno Martin - rzekł usmiechając się zalotnie - Przyszła pani podziwiać konie?
- Panna Martin będzie u nas pracować - oznajmił pan Dorbeddy.
- Och doprawdy - spojrzał na Kaylę kpiąco unosząc jedną brew - Nie wiem czy kobieta się do tego nadaje.
Kayla poczuła , że rośnie jej niechęc do Thomas McCarky'ego.
- Zapewniam pana , panie McClarky , że świetnie sobie poradzę w tej roli - odburkneła.
Uśmiechnął się kpiąco.
- Śmiem wątpić panno Martin - rzekł.
- Panna Martin ma całkiem sporą wiedzę w dziedzinie jazdy konnej i dbaniu o konie - pospieszyl jej na ratunek na Dorbeddy.
Kayla spojrzała na niego z wdzięcznością.
- Na pewno tylko z książek - podsumował Thomas.
- Zapewniam pana , że nie tylko - odpowiedziała już bardzo zła .
Zasmiał się krótko .
- Zobaczymy , jak sobie poradzi panna Martin - rzekł - Zawsze przecież może zrezygnowac , prawda ? - to pytanie skierowal już wyłącznie do niej . Znów patrzył na nią swoim kpiącym wzrokiem.
Spojrzała na niego gniewnie.
- Raczej nie dziękuję - odpowiedziała.
- Cóż , w takim razie będę często do pani zaglądał ...
- Nie ma potrzeby , potrafię sobie poradzić sama - powiedziała z gniewem.
Uśmiechnął się do siebie.
- Zobaczymy - szepnąl jej w ucho kiedy już wychodził. Kayla wiedziała , że zrobił to po to by ją zezlościć.
Była bardzo zla.
- Kto to tak właściwie był? - Kayla spytała pana Dorbeddy'ego kiedy Thomas oddalił się juz na bezpieczną odległość.
- Thomas McCarky , głównodowodzący strażą zamku , przyjaciel księcia Nathana i łamacz niewieścich serc - odpowiedział jej dozorca.
"Świetnie" pomyślała Kayla w drodze do domu . " Będę musiała pracowac pod okiem tego przemądrzałego , idiotycznego i jakże przystojnego mężczyzny" . Kiedy zrozumiała ,co właśnie przemknęło jej w myśli usmiechnęła się . "O tak panie McCarky ! Nie będzie panu ze mną lekko !".
_______________________________________________________________________
Rozdział dedykuję mojej kochanej Oliwii Klaudii za to , że jest moją najwierniejszą fanką! <3 To dla Ciebie ! :) :** <33
czwartek, 17 maja 2012
Rozdział 6
Tymczasem nie do końca świadoma tego, co się wokół niej dzieje Charlotta została obściskana przez każdego z osobna, co chwila słysząc " Ach Lott ! Jak dobrze , że jesteś ! " . Po chwili przypomniała sobie już calkiem sporą ilość szczegółów. Jednego tylko nie była pewna : a mianowicie , czy to , że ktoś ją złapał było tylko wymysłem jej wyobraźni czy może zdarzyło się naprawdę. Rozglądała się wokoło , ale nie zauważyła pięknych niebieskich oczu . To skąd , do cholery , się tu wzięła ? Powoli wstała z łóżka . Dobiegł do niej Dick i wziął w ramiona . Kiedy spojrzała na niego pytająco , odpowiedział :
- To , żebyś więcej mi nie uciekła - powiedział to całkowicie, ponieważ odczuwał coś w rodzaju irytacji . Był zły , że wszyscy tak długo rozmawiają z Char zamiast dać jej nieco ochłonąć.
Zaprowadził ją pod same drzwi jej nowego mieszkania , które dzieliła z Kaylą i Sophie . Char szybko się rozpakowała i opowiedziała przyjaciółką o hipnotyzująco niebieskich oczach tego chłopaka . Potem wszystkie trzy poszły do pana Browna .
- Macie tu , żyć normalnie , jak wszyscy . Musicie znaleźć pracę i sami się wyżywić w razie potrzeby mogę pomóc - mówił nauczyciel - Będę odwiedzał was dwa razy w tygodniu , w szczególnych wypadkach częściej . Sam też będę pracował . Radzę jak najszybciej zacząć na siebie zarabiać !
Zgodnie z wskazówkami nauczyciela Kayla , Charlotta i Soph postanowiły jeszcze dzisiaj coś sobie znaleźć. Szukały , najpierw blisko domu , na rynku , potem dalej . Sophie znalazła sobie pracę najszybciej i najbliżej - będzie pracowała jako kelnerka w rycerskiej karczmie . Bardzo się z tego cieszyła . Pracowała już jako kelnerka w barze swojej ciotki - Judith i bardzo jej się to podobało . Na dalsze poszukiwania Lott i Kay wyruszyły same . Postanowiły ( nie znajdując zatrudnienia w wiosce ) spróbować szczęścia na królewskim dziedzińcu . Tam , po niedługich poszukiwaniach , obie coś znalazły - Kayla miała pracować w królewskiej stajni ( kochała jazdę konną ) , a Charlotta została królewską gęsiarką ( kobieta , która jej to zaproponowała wydawała się miła ) . Kiedy Kay poszła za mężczyzną, który zarządzał stajnią ( miał jej pokazać co i jak ) , Charlotta rozmawiała z panią Dazzy - właśnie tą , która wydawała jej się miła . Okazało się , że jest jeszcze bardziej sympatyczna . Char już ją polubiła . Dowiedziała się , że jej praca ma polegać głównie na wyprowadzaniu gęsi na łąkę za wioską ( droga była odrobinę dluga ) a potem siedzeniu przy nich i pilnowaniu by nic im się nie stało - slowem , będzie się nudziła przez cały dzień . Dowiedziała się jeszcze , że łąka leży przy jeziorze w calkiem ładnej okolicy i że widać stamtąd piekne pagórki . Nieco pocieszona tym faktem Lott postanowiła powiedzieć Kayli , że już wraca do domu i żeby przyjaciółka jej nie szukała . Lecz kiedy wchodziła do bramy zderzyła się z kimś wysokim i dobrze zbudowanym . Dziewczyna spojrzała na jego twarz i struchlała : rozpoznała w nim tego samego mężczyznę , który wtedy ją złapał . Zrobiło jej się jeszcze gorzej , gdy odkryła , że on jest tak samo zdenerwowany i spięty jak ona .
___________________________________________________________________________________
Przepraszam za ten rozdział , ale naprawdę nie udało mi się wyskrobać nic innego . Wena mi uciekła . Mam nadzieję , że to nie zniechęci was do czytania kolejnych rozdziałów ;D W koncu wena kiedyś wróci no nie ? :)
- To , żebyś więcej mi nie uciekła - powiedział to całkowicie, ponieważ odczuwał coś w rodzaju irytacji . Był zły , że wszyscy tak długo rozmawiają z Char zamiast dać jej nieco ochłonąć.
Zaprowadził ją pod same drzwi jej nowego mieszkania , które dzieliła z Kaylą i Sophie . Char szybko się rozpakowała i opowiedziała przyjaciółką o hipnotyzująco niebieskich oczach tego chłopaka . Potem wszystkie trzy poszły do pana Browna .
- Macie tu , żyć normalnie , jak wszyscy . Musicie znaleźć pracę i sami się wyżywić w razie potrzeby mogę pomóc - mówił nauczyciel - Będę odwiedzał was dwa razy w tygodniu , w szczególnych wypadkach częściej . Sam też będę pracował . Radzę jak najszybciej zacząć na siebie zarabiać !
Zgodnie z wskazówkami nauczyciela Kayla , Charlotta i Soph postanowiły jeszcze dzisiaj coś sobie znaleźć. Szukały , najpierw blisko domu , na rynku , potem dalej . Sophie znalazła sobie pracę najszybciej i najbliżej - będzie pracowała jako kelnerka w rycerskiej karczmie . Bardzo się z tego cieszyła . Pracowała już jako kelnerka w barze swojej ciotki - Judith i bardzo jej się to podobało . Na dalsze poszukiwania Lott i Kay wyruszyły same . Postanowiły ( nie znajdując zatrudnienia w wiosce ) spróbować szczęścia na królewskim dziedzińcu . Tam , po niedługich poszukiwaniach , obie coś znalazły - Kayla miała pracować w królewskiej stajni ( kochała jazdę konną ) , a Charlotta została królewską gęsiarką ( kobieta , która jej to zaproponowała wydawała się miła ) . Kiedy Kay poszła za mężczyzną, który zarządzał stajnią ( miał jej pokazać co i jak ) , Charlotta rozmawiała z panią Dazzy - właśnie tą , która wydawała jej się miła . Okazało się , że jest jeszcze bardziej sympatyczna . Char już ją polubiła . Dowiedziała się , że jej praca ma polegać głównie na wyprowadzaniu gęsi na łąkę za wioską ( droga była odrobinę dluga ) a potem siedzeniu przy nich i pilnowaniu by nic im się nie stało - slowem , będzie się nudziła przez cały dzień . Dowiedziała się jeszcze , że łąka leży przy jeziorze w calkiem ładnej okolicy i że widać stamtąd piekne pagórki . Nieco pocieszona tym faktem Lott postanowiła powiedzieć Kayli , że już wraca do domu i żeby przyjaciółka jej nie szukała . Lecz kiedy wchodziła do bramy zderzyła się z kimś wysokim i dobrze zbudowanym . Dziewczyna spojrzała na jego twarz i struchlała : rozpoznała w nim tego samego mężczyznę , który wtedy ją złapał . Zrobiło jej się jeszcze gorzej , gdy odkryła , że on jest tak samo zdenerwowany i spięty jak ona .
___________________________________________________________________________________
Przepraszam za ten rozdział , ale naprawdę nie udało mi się wyskrobać nic innego . Wena mi uciekła . Mam nadzieję , że to nie zniechęci was do czytania kolejnych rozdziałów ;D W koncu wena kiedyś wróci no nie ? :)
wtorek, 15 maja 2012
Rozdział 5
Tego dnia książę postanowił trochę pozwiedzać rynek w wiosce . Dawno nigdzie nie bywał. Ostatniego czasu bardzo polubił samotność. Dziś jednakże coś go drgnęło i postanowił wyjść . Nie opuszczał go oczywiście 5- letni Eric . Nathan zdążył już bardzo polubić tego malca . I co więcej ten chłopak jako jeden z nielicznych nie zwracał się do niego per "książę" . Szli dzisiaj po rynku . Wszyscy wydawali się zdziwieni widokiem księcia . Ten natomiast kłaniał się każdemu na znak przywitania i od czasu do czasu odpowiadał na kłopotliwe pytania Erica.
- Jak dorosnę to będę księciem , tak jak ty - oświadczył chłopiec.
Nathan się zaśmiał.
- Nie wątpię . Za pewne będziesz również najlepszym rycerzem na całym świecie . Prawda ?
Chłopiec spojrzał na niego ze zdumieniem w oczach.
- Skąd wiedziałeś !? - krzyknął - Nie do wiary ! Ty jesteś jasnowidzem ! - zachwycał się .
Książę ukłonił się kilku damom , które właśnie na niego spojrzały.
- Nie jestem jasnowidzem Erick - powiedział - Sam kiedyś chciałem być najlepszym rycerzem na swiecie.
- I co już nie chcesz ? - dopytywał się chłopiec.
- Ja ... - chciał zacząć Nathan , ale nagle spostrzegł dziewczynę , która zjawiła się przed nim ni stąd ni z owąd . Stanął jak wryty . Jej piękne , długie , czarne , kręcone włosy przyciągały uwagę . Nie widział jej twarzy , bo stała odwrócona tyłem .
- Nie chcesz już ? - nie dawał za wygraną Eric.
Ale Nathan nie odpowiedział. Był tak zafascynowany tą dziewczyną , że nie mógł wykrztusić z siebie słowa. Wtedy zobaczył , że dziewczyna się chwieje . "Zaraz upadnie " przemknęło mu w myśli . Zobaczył jak spada do tyłu . Bez chwili wahania podbiegł do niej i złapał ją w ramiona. Spojrzała na niego lekko nieprzytomnie zielonymi oczami . Na jej twarzy pojawił się krótki półusmiech. Nathan pomyślal , że nigdy nie widział tu tej dziewczyny . Był tego pewien. Był pewien , że nie zapomniał by równie pięknej twarzy. Wtedy to tajemnicza dziewczyna zamknęła powieki . Książę przypatrywał się jej spokojnej twarzy jeszcze przez jakąś chwilę. Potem dopiero obejrzał się dookoła . Wyglądało na to , że nikt oprócz jego i Eric'a nie zauważył upadku pięknej nieznajomej . Bez chwili zastanowienia Nathan zabrał ją do domu małego Eric'a , ponieważ znajdował się on bliżej od zamku . Tam położył ją na łóżku .
- Podoba Ci się ? - spytał Eric.
- Co ? - spytał nieprzytomnie .
- Ona - kiwnął głową w stronę Charlotty - Czy ci się podoba ?
- Nie ... wiem - odpowiedział mu .
Tymczasem klasa II b zauważyła nieobecność Charlotty . Zaczynali się już powoli martwić . Kayla wygladała jakby zaraz miała się rozpłakać . Sophie natomiast chodziła w tę i z powrotem nie mogąc usiedzieć w miejscu .
- I co teraz ? - spytała płaczliwie Kayla .
- Mnie pytasz ? - Sophie spojżała na przyjaciółkę - Boże ! - złożyła dłonie jak do modlitwy - Dlaczego Lott ? Dlaczego ją zabrałeś ?!
- Jeszcze nie umarła - odburknął zdenerwowany Dick .
Sophie spojrzała na niego z wyrzutem . Wyraźnie jej nie lubił.
- Co teraz bedzie ? - powtarzała wciąż Kayla.
- Och ... Kayla ucisz się wreszcie ... - powiedziała Soph tonem kogoś kto ma napad migreny .
- Cholera ! - wrzasnął Dick - Jak ona się nie znajdzie to ja zabiję tego gościa co zbudował ten cholerny portal !
- Ucisz się Dick - skarcił go pan Brown - Tym jej nie pomożesz ...
- Biedactwo ! - krzyknęła Sophie - Pewnie straszliwie się boi !
Tymczasem Charlotta leżała na łóżku , a Nathan przyglądał się jej . Miał ochotę położyć się obok niej i objąć . Był ciekawy jej zapachu i smaku . Wglądała jak arystokratka . Miała śnieznobiałą skórę , delikatne dłonie i jasne , pelne usta . Wyglądała jak anioł . "Na pewno ktoś jej szuka" pomyslał .
- Ej Erick ! - zawołał chłopaka - Wróć w miejsce gdzie ją znaleźlismy i zobacz czy nikt jej nie szuka . Jesli tak , to przyprowadz ich tutaj .
- Biegnę ! - powiedział chłopiec i pobiegł .
Nathan westchnął na samą myśl , że już jej nie zobaczy . Chciał by ją zatrzymac . Ma takie prawo . Ale nie jest potworem . Musi ją wypuścić . Nawet gdyby umarł z tęsknoty.
Mały chłopiec nagle zjawił się obok Kayli .
- Co się stało ? - spytał
Spojrzała na niego .
- Nie wiem gdzie jest moja przyjaciółka . Martwię się o nią.
- Bez obaw - powiedział Eric - Wiem gdzie jest . Zaprowadzę Cię - złapał ją za rękę .
- Ej ! - krzyknęła dziewczyna do grupy - Właśnie znalazłam Charlottę !
Gdy byli już na miejscu chłopiec wskazał drzwi . Kayla szybko je uchyliła , aż trzasnęły z hukiem . Książę wstał wystraszony .
- Charlotta ! - krzynęła Kayla i poczuła , że płacze .
Podbiegła do niej prawie przewracając nieruchomego Nathana. W tym samym czasie Lott otworzyła oczy.
-Gdzie ja ... jestem ? - spytała swoim lekkim , melodyjnym głosem.
Książę poczuł , że jego serce bije jak dzwon. Jej piękny głos odbił się echem w jego uszach . Podparł się ściany. Tymczasem do komnaty wchodziło coraz więcej ludzi , których Nathan nigdy nie widział . Postanowił wyjść. Szybkim krokiem przedostał się na zewnątrz. " Charlotta , Charlotta " powtarzał w myślach . Czuł się jakoś dziwnie. Ostani raz spojrzał na tłum i popędził w stronę pałacu królewskiego , wiedząc , że na pewno nie zapomni tej pięknej dziewczyny...
- Jak dorosnę to będę księciem , tak jak ty - oświadczył chłopiec.
Nathan się zaśmiał.
- Nie wątpię . Za pewne będziesz również najlepszym rycerzem na całym świecie . Prawda ?
Chłopiec spojrzał na niego ze zdumieniem w oczach.
- Skąd wiedziałeś !? - krzyknął - Nie do wiary ! Ty jesteś jasnowidzem ! - zachwycał się .
Książę ukłonił się kilku damom , które właśnie na niego spojrzały.
- Nie jestem jasnowidzem Erick - powiedział - Sam kiedyś chciałem być najlepszym rycerzem na swiecie.
- I co już nie chcesz ? - dopytywał się chłopiec.
- Ja ... - chciał zacząć Nathan , ale nagle spostrzegł dziewczynę , która zjawiła się przed nim ni stąd ni z owąd . Stanął jak wryty . Jej piękne , długie , czarne , kręcone włosy przyciągały uwagę . Nie widział jej twarzy , bo stała odwrócona tyłem .
- Nie chcesz już ? - nie dawał za wygraną Eric.
Ale Nathan nie odpowiedział. Był tak zafascynowany tą dziewczyną , że nie mógł wykrztusić z siebie słowa. Wtedy zobaczył , że dziewczyna się chwieje . "Zaraz upadnie " przemknęło mu w myśli . Zobaczył jak spada do tyłu . Bez chwili wahania podbiegł do niej i złapał ją w ramiona. Spojrzała na niego lekko nieprzytomnie zielonymi oczami . Na jej twarzy pojawił się krótki półusmiech. Nathan pomyślal , że nigdy nie widział tu tej dziewczyny . Był tego pewien. Był pewien , że nie zapomniał by równie pięknej twarzy. Wtedy to tajemnicza dziewczyna zamknęła powieki . Książę przypatrywał się jej spokojnej twarzy jeszcze przez jakąś chwilę. Potem dopiero obejrzał się dookoła . Wyglądało na to , że nikt oprócz jego i Eric'a nie zauważył upadku pięknej nieznajomej . Bez chwili zastanowienia Nathan zabrał ją do domu małego Eric'a , ponieważ znajdował się on bliżej od zamku . Tam położył ją na łóżku .
- Podoba Ci się ? - spytał Eric.
- Co ? - spytał nieprzytomnie .
- Ona - kiwnął głową w stronę Charlotty - Czy ci się podoba ?
- Nie ... wiem - odpowiedział mu .
Tymczasem klasa II b zauważyła nieobecność Charlotty . Zaczynali się już powoli martwić . Kayla wygladała jakby zaraz miała się rozpłakać . Sophie natomiast chodziła w tę i z powrotem nie mogąc usiedzieć w miejscu .
- I co teraz ? - spytała płaczliwie Kayla .
- Mnie pytasz ? - Sophie spojżała na przyjaciółkę - Boże ! - złożyła dłonie jak do modlitwy - Dlaczego Lott ? Dlaczego ją zabrałeś ?!
- Jeszcze nie umarła - odburknął zdenerwowany Dick .
Sophie spojrzała na niego z wyrzutem . Wyraźnie jej nie lubił.
- Co teraz bedzie ? - powtarzała wciąż Kayla.
- Och ... Kayla ucisz się wreszcie ... - powiedziała Soph tonem kogoś kto ma napad migreny .
- Cholera ! - wrzasnął Dick - Jak ona się nie znajdzie to ja zabiję tego gościa co zbudował ten cholerny portal !
- Ucisz się Dick - skarcił go pan Brown - Tym jej nie pomożesz ...
- Biedactwo ! - krzyknęła Sophie - Pewnie straszliwie się boi !
Tymczasem Charlotta leżała na łóżku , a Nathan przyglądał się jej . Miał ochotę położyć się obok niej i objąć . Był ciekawy jej zapachu i smaku . Wglądała jak arystokratka . Miała śnieznobiałą skórę , delikatne dłonie i jasne , pelne usta . Wyglądała jak anioł . "Na pewno ktoś jej szuka" pomyslał .
- Ej Erick ! - zawołał chłopaka - Wróć w miejsce gdzie ją znaleźlismy i zobacz czy nikt jej nie szuka . Jesli tak , to przyprowadz ich tutaj .
- Biegnę ! - powiedział chłopiec i pobiegł .
Nathan westchnął na samą myśl , że już jej nie zobaczy . Chciał by ją zatrzymac . Ma takie prawo . Ale nie jest potworem . Musi ją wypuścić . Nawet gdyby umarł z tęsknoty.
Mały chłopiec nagle zjawił się obok Kayli .
- Co się stało ? - spytał
Spojrzała na niego .
- Nie wiem gdzie jest moja przyjaciółka . Martwię się o nią.
- Bez obaw - powiedział Eric - Wiem gdzie jest . Zaprowadzę Cię - złapał ją za rękę .
- Ej ! - krzyknęła dziewczyna do grupy - Właśnie znalazłam Charlottę !
Gdy byli już na miejscu chłopiec wskazał drzwi . Kayla szybko je uchyliła , aż trzasnęły z hukiem . Książę wstał wystraszony .
- Charlotta ! - krzynęła Kayla i poczuła , że płacze .
Podbiegła do niej prawie przewracając nieruchomego Nathana. W tym samym czasie Lott otworzyła oczy.
-Gdzie ja ... jestem ? - spytała swoim lekkim , melodyjnym głosem.
Książę poczuł , że jego serce bije jak dzwon. Jej piękny głos odbił się echem w jego uszach . Podparł się ściany. Tymczasem do komnaty wchodziło coraz więcej ludzi , których Nathan nigdy nie widział . Postanowił wyjść. Szybkim krokiem przedostał się na zewnątrz. " Charlotta , Charlotta " powtarzał w myślach . Czuł się jakoś dziwnie. Ostani raz spojrzał na tłum i popędził w stronę pałacu królewskiego , wiedząc , że na pewno nie zapomni tej pięknej dziewczyny...
poniedziałek, 14 maja 2012
Rozdział 4
W trakcie jazdy autobusem , Charlotta czuła się dobrze. Nawijka Sophie potrafiła zdziałać cuda . Dick przez całą drogę uśmiechał się do Lott . " Ten to się przynajmniej nie denerwuje" myślała dziewczyna . " Wszyscy zresztą wygladają na wyluzowanych . To czemu ja mam takiego stresa? " . Droga wcale się nie dlużyła i za chwilę byli już na miejscu . Ogromny , biały budynek robił wrażenie .
- O matko ! To się nie zawali ? - było słychać głosy klasy IIb.
- Taa i to tobie na łeb - żartowali.
Charlottcie wcale nie było do smiechu . Naprawdę bała się że coś nie wyjdzie . Zawsze opanowana , dziś trzęsła się jak galareta .
- Hej skarbie. Co jest ? Słabo wyglądasz. Przynieść ci wody ? - spytał zaniepokojony Dick.
- W porządku Dick. Trochę się denerwuję po prostu. Nic mi nie będzie - odpowiedziała mu.
Usmiechnął się choć wyglądał na przejętego .
- Jasne- pocałował ją w czoło - Kocham cię .
Jego ostatnie słowa zabrzęczały w uszach Charlotty jak dzwoneczki.
- Ja też cię kocham - spojrzała na jego czule.
Był dla niej taki dobry . A ona nie miała niczego co mogłaby mu dac w zamian. Czasami wydawało jej się , że Dick jest jakąs nieziemską istotą , jej aniołem stróżem a ona tylko zwyczajnym , beznadziejnie słabym człowiekiem pełnym kompleksów . Spojrzała na niego jeszcze raz . Był nieziemski . Jego złote włosy powiewały lekko .Wiedziała , że na jedno jego boskie spojrzenie dziewczyny reagowały piskiem. Była szczęściarą. Choc tak naprawdę nie miała pojęcia czym sobie na to zasłużyła. "Mój Dick. Kochany Dick . Niesamowity Dick. Cudowny Dick. Słodki Dick ..." myslała nie zdając sobie sprawy z tego , że trochę za bardzo go ubóstwia .
- Proszę się przebrać ! - krzyknął pan Brown - Za 15 minut wyruszamy !
- Aaa!! - dał się słyszeć dziewczęcy głos w tyle.
Po klasie przeszły szmery. Charlottcie zrobiło się słabo . Dick mocniej ją przytulił.
- Będzie dobrze - szepnął jej do ucha - A teraz leć się przebrać księżniczko !- usmiechnął się pokrzepiająco.
Poszła. Przebrała się w sukienkę . Wyszła na górny hol.
- Ustawiamy się ! Będziemy wchodzić po kolei - uprzedził jakis mało znany profesor .
Dick błyskawicznie zjawił się obok Charlotty .
- Ślicznie wyglądasz maleństwo - powiedział całując ją w usta , po czym ustawił się przed Lott w kolejce.
Kiedy przyszła jego kolej , cmoknął dziewczynę w policzek i głośno krzyknął :
- Do zobaczenia 600 lat temu słońce ! - Char usmiechnęła się lekko . Pomyślała , że chciałaby miec jego entuzjazm .
Przyszła jej kolej . Wstrzymała oddech. Ostatni raz spojrzała za siebie. Powoli szła w kierunku portalu, po czym szybko przez niego przeszła .
Znalazła się tam , było jej słabo . Nie mogła oddychać . Wiedziała , że zaraz zemdleje . Chciała przejść kilka kroków , które dzieliły ją od Dick'a . Nie zdąrzyła . Upadła do tyłu . Nie była tego w pełni świadoma . Poczuła tylko , że ktoś ją złapał . Obejrzała się , ale ledwo widziała . Zdążyła zauważyć tylko jasne niebieskie oczy tego chłopaka i ciemne włosy , po czym straciła przytomność...
- O matko ! To się nie zawali ? - było słychać głosy klasy IIb.
- Taa i to tobie na łeb - żartowali.
Charlottcie wcale nie było do smiechu . Naprawdę bała się że coś nie wyjdzie . Zawsze opanowana , dziś trzęsła się jak galareta .
- Hej skarbie. Co jest ? Słabo wyglądasz. Przynieść ci wody ? - spytał zaniepokojony Dick.
- W porządku Dick. Trochę się denerwuję po prostu. Nic mi nie będzie - odpowiedziała mu.
Usmiechnął się choć wyglądał na przejętego .
- Jasne- pocałował ją w czoło - Kocham cię .
Jego ostatnie słowa zabrzęczały w uszach Charlotty jak dzwoneczki.
- Ja też cię kocham - spojrzała na jego czule.
Był dla niej taki dobry . A ona nie miała niczego co mogłaby mu dac w zamian. Czasami wydawało jej się , że Dick jest jakąs nieziemską istotą , jej aniołem stróżem a ona tylko zwyczajnym , beznadziejnie słabym człowiekiem pełnym kompleksów . Spojrzała na niego jeszcze raz . Był nieziemski . Jego złote włosy powiewały lekko .Wiedziała , że na jedno jego boskie spojrzenie dziewczyny reagowały piskiem. Była szczęściarą. Choc tak naprawdę nie miała pojęcia czym sobie na to zasłużyła. "Mój Dick. Kochany Dick . Niesamowity Dick. Cudowny Dick. Słodki Dick ..." myslała nie zdając sobie sprawy z tego , że trochę za bardzo go ubóstwia .
- Proszę się przebrać ! - krzyknął pan Brown - Za 15 minut wyruszamy !
- Aaa!! - dał się słyszeć dziewczęcy głos w tyle.
Po klasie przeszły szmery. Charlottcie zrobiło się słabo . Dick mocniej ją przytulił.
- Będzie dobrze - szepnął jej do ucha - A teraz leć się przebrać księżniczko !- usmiechnął się pokrzepiająco.
Poszła. Przebrała się w sukienkę . Wyszła na górny hol.
- Ustawiamy się ! Będziemy wchodzić po kolei - uprzedził jakis mało znany profesor .
Dick błyskawicznie zjawił się obok Charlotty .
- Ślicznie wyglądasz maleństwo - powiedział całując ją w usta , po czym ustawił się przed Lott w kolejce.
Kiedy przyszła jego kolej , cmoknął dziewczynę w policzek i głośno krzyknął :
- Do zobaczenia 600 lat temu słońce ! - Char usmiechnęła się lekko . Pomyślała , że chciałaby miec jego entuzjazm .
Przyszła jej kolej . Wstrzymała oddech. Ostatni raz spojrzała za siebie. Powoli szła w kierunku portalu, po czym szybko przez niego przeszła .
Znalazła się tam , było jej słabo . Nie mogła oddychać . Wiedziała , że zaraz zemdleje . Chciała przejść kilka kroków , które dzieliły ją od Dick'a . Nie zdąrzyła . Upadła do tyłu . Nie była tego w pełni świadoma . Poczuła tylko , że ktoś ją złapał . Obejrzała się , ale ledwo widziała . Zdążyła zauważyć tylko jasne niebieskie oczy tego chłopaka i ciemne włosy , po czym straciła przytomność...
niedziela, 13 maja 2012
Rozdział 3
- No nareszcie ! Myślałyśmy , że już nigdy nie przyjdziesz ! - powiedziała Sophie gdy Charlotta przekroczyła próg swojego pokoju.
- Kay , Sop ! - ucieszyła się dziewczyna - Co wy tu robicie ? Nie spodziewalam się was . Trzeba bylo zadzwonić , to nie czekałybyście tak długo ...
- Sophie jak zwykle przesadza - wtrąciła Kayla przewracając oczami - Jesteśmy tu od 15 minut.
- Przyszłyśmy , bo nie chciałysmy dzis być same - powiedziała Sophie, patrząc na Kaylę wzrokiem mordercy - Ciocia jak zwykle w pracy - spojżała na Charlottę.
- U mnie też wszyscy się zmyli - rzekła Kayla.
- A ty gdzie byłas? - spytała Charlottę zaciekawiona Sophie.
- Ja.. Byłam..... Z Dickiem - wyjakała wreszcie Lottie .
- Aaaaa!!! - krzyknęła Sop - To cudownie !! Opowiadaj co się działo - podekscytowana usiadła na łóżko.
Charlotta opowiedziała im całe zdarzenie jakie miało miejsce. Podzieliła się tez z przyjaciółkami obawami co do jutrzejszego dnia.
- Ja się nie martwię - rzekła Kayla - Jakos to będzie .
- No jasne przyda się trochę wakacji !- zawtórowała jej Sophie -Zero szkoły , krzyków cioci , że podłoga niedomyta .. Raj ...
Kay i Lotta wymieniły spojzenia .
- Mam zamiar tam spodkac księcia z bajki - oznajmiła nie stąd ni z owąd Sophie.
- A co z Davidem ? - spytała zdziwiona Charlotta .
- To już skończone - odpowiedziała Sop - Zerwałam z nim zaraz po lekcjach . To był związek bez przyszłości.
Kayla spuściła glowę.
- Chciałabym umiec tak jak ty ... - głos jej się załamał.
Charlotta i Sophie doskoczyły do niej w jednej chwili i mocno przytuliły .
- Ty też tam sobie kogoś znajdziesz . Gwarantuję Ci to . Zapomnisz wreszcie o tym dupku co cię zostawił - pocieszała przyjaciółkę Lottie .
- Najwieksze ciacho w wiosce będzie twoje - zasmiała się Soph.
Charlotta spojrzała na przyjaciółki . Przyjaźniły się już od zerówki ! I jak się zmieniły ! Kiedyś to Kayla nawijała jak szalona a sophie od czasu do czasu coś wyjąkała . Teraz role się odwróciły . Tylko Char pozostała taka sama . A moze jej się wydawało ? Przecież stała się silniejsza. Ostatni raz płakała 7 lat temu na pogrzebie dziadka. Od tego czasu nie uroniła ani jednej łzy . Była z tego powodu dumna . I to bardzo . Zawsze kiedy chciało jej się płakać , zaczynała biegać . I biegała tak długo , az calkiem jej nie przeszlo .
Nastepnego dnia Charlotta wcześnie wstała . Chciała nacieszyć się ostatnimi chwilami w domu . Spojrzała jeszcze raz do pakunku , który miała zabrac ze sobą. " Aspiryna jest , ksiązki są, zegarek tak w razie czego też jest , kalendarz kieszonkowy , szampon , żel..." wyliczała w myslach . Kiedy przyszła juz pora odjazdu , Charlotta pożegnała się z rodzicami i babcią i pognała do szkoły . Tam już czekała na nią IIb z Dickiem , Kaylą , Sophie i panem Brownem.
- Wszyscy są ? - spytał nauczyciel - To wsiadamy ! - wskazał na autobus i Charlotta poczuła , że robi jej się słabo .
- Kay , Sop ! - ucieszyła się dziewczyna - Co wy tu robicie ? Nie spodziewalam się was . Trzeba bylo zadzwonić , to nie czekałybyście tak długo ...
- Sophie jak zwykle przesadza - wtrąciła Kayla przewracając oczami - Jesteśmy tu od 15 minut.
- Przyszłyśmy , bo nie chciałysmy dzis być same - powiedziała Sophie, patrząc na Kaylę wzrokiem mordercy - Ciocia jak zwykle w pracy - spojżała na Charlottę.
- U mnie też wszyscy się zmyli - rzekła Kayla.
- A ty gdzie byłas? - spytała Charlottę zaciekawiona Sophie.
- Ja.. Byłam..... Z Dickiem - wyjakała wreszcie Lottie .
- Aaaaa!!! - krzyknęła Sop - To cudownie !! Opowiadaj co się działo - podekscytowana usiadła na łóżko.
Charlotta opowiedziała im całe zdarzenie jakie miało miejsce. Podzieliła się tez z przyjaciółkami obawami co do jutrzejszego dnia.
- Ja się nie martwię - rzekła Kayla - Jakos to będzie .
- No jasne przyda się trochę wakacji !- zawtórowała jej Sophie -Zero szkoły , krzyków cioci , że podłoga niedomyta .. Raj ...
Kay i Lotta wymieniły spojzenia .
- Mam zamiar tam spodkac księcia z bajki - oznajmiła nie stąd ni z owąd Sophie.
- A co z Davidem ? - spytała zdziwiona Charlotta .
- To już skończone - odpowiedziała Sop - Zerwałam z nim zaraz po lekcjach . To był związek bez przyszłości.
Kayla spuściła glowę.
- Chciałabym umiec tak jak ty ... - głos jej się załamał.
Charlotta i Sophie doskoczyły do niej w jednej chwili i mocno przytuliły .
- Ty też tam sobie kogoś znajdziesz . Gwarantuję Ci to . Zapomnisz wreszcie o tym dupku co cię zostawił - pocieszała przyjaciółkę Lottie .
- Najwieksze ciacho w wiosce będzie twoje - zasmiała się Soph.
Charlotta spojrzała na przyjaciółki . Przyjaźniły się już od zerówki ! I jak się zmieniły ! Kiedyś to Kayla nawijała jak szalona a sophie od czasu do czasu coś wyjąkała . Teraz role się odwróciły . Tylko Char pozostała taka sama . A moze jej się wydawało ? Przecież stała się silniejsza. Ostatni raz płakała 7 lat temu na pogrzebie dziadka. Od tego czasu nie uroniła ani jednej łzy . Była z tego powodu dumna . I to bardzo . Zawsze kiedy chciało jej się płakać , zaczynała biegać . I biegała tak długo , az calkiem jej nie przeszlo .
Nastepnego dnia Charlotta wcześnie wstała . Chciała nacieszyć się ostatnimi chwilami w domu . Spojrzała jeszcze raz do pakunku , który miała zabrac ze sobą. " Aspiryna jest , ksiązki są, zegarek tak w razie czego też jest , kalendarz kieszonkowy , szampon , żel..." wyliczała w myslach . Kiedy przyszła juz pora odjazdu , Charlotta pożegnała się z rodzicami i babcią i pognała do szkoły . Tam już czekała na nią IIb z Dickiem , Kaylą , Sophie i panem Brownem.
- Wszyscy są ? - spytał nauczyciel - To wsiadamy ! - wskazał na autobus i Charlotta poczuła , że robi jej się słabo .
sobota, 12 maja 2012
Rozdział 2
Przycisnął ją do drzewa i zaczął namiętnie całować . Charlotta która zupełnie się tego nie spodziewała w pierwszej chwili straciła oddech . Kiedy jednak już go odzyskała odwzajemniła pocałunek Dick'a. Wplotła palce w jego jasną czuprynę i przyciągnęła go do siebie . Przystanął na to bez oporu . Całował tak wspaniale!
Całowali się może 5 , może 10 minut. Kiedy przestali i złapali oddech , Dick usmiechnął się do Charlotty najwspanialszym usmiechem . Dziewczyna poczuła , że miękną jej nogi.
- Cześć - rzucił , jakby nic się wczesniej nie stało.
Usmiechnęła się słodko.
- Dobrze , że już jesteś. Przed chwilą napadl na mnie jakiś świrus i zaczął całować - zażartowała
Dick usmiechnął się łobuzersko.
- Powinienem być zazdrosny ? - spytał
- Czy ja wiem... Słabo całował - odpowiedziała po krótkim namysle
Dick błyskawicznie doskoczył do Charlotty i przyciągnął ja do siebie.
- Ach wybacz mu ! A jesli Cię zniesmaczył pozwól , że naprawię jego błąd - delikatnie musnął jej warg.
Calował ją , najpierw delikatnie a potem znacznie mocniej , wręcz natarczywie.
Kiedy skończył spojżał w jej duże , zielone oczy i powiedział :
- Czy teraz lepiej ?
Zamrugała zalotnie.
- Ależ owszem mości panie - zaśmiała się . Na samą myśl , że od jutra będzie musiala tak mówić dopadał ją nagly atak śmiechu .
- Czy zechciałabys , królewno , towarzyszyć mi w spacerze? - pochwycił jej sposób mówienia .
Rozsmieszyło ją to.
- Królewny nie spotykają się z niepoważnymi chłopcami - droczyła się z nim.
- Coś mi za to grozi ?- spojżał na nią poważnie
- Wszystko ..
- Jakoś zaryzukuję - porwal ją w ramiona - Ciesze się , że cie spodkałem. I że jesteś moja , tylko moja - powiedział gdy juz leżeli na trawie .
- Ja też . Bardzo - wtuliła się w niego.
Była taka szczęśliwa. Mimo wszystko czuła , że od jutra będzie trudniej , tak jakby jej milość do niego słabła z każdą godziną. Nie potrafila tego sensownie wytłumaczyć . Po prostu cos przeczuwała . Miała nadzieję , że wkrótce dowie się o co chodzi ...
* * *
Kiedy Charlotta wróciła do domu zauważyła , że ktoś siedzi w jej pokoju ...
Całowali się może 5 , może 10 minut. Kiedy przestali i złapali oddech , Dick usmiechnął się do Charlotty najwspanialszym usmiechem . Dziewczyna poczuła , że miękną jej nogi.
- Cześć - rzucił , jakby nic się wczesniej nie stało.
Usmiechnęła się słodko.
- Dobrze , że już jesteś. Przed chwilą napadl na mnie jakiś świrus i zaczął całować - zażartowała
Dick usmiechnął się łobuzersko.
- Powinienem być zazdrosny ? - spytał
- Czy ja wiem... Słabo całował - odpowiedziała po krótkim namysle
Dick błyskawicznie doskoczył do Charlotty i przyciągnął ja do siebie.
- Ach wybacz mu ! A jesli Cię zniesmaczył pozwól , że naprawię jego błąd - delikatnie musnął jej warg.
Calował ją , najpierw delikatnie a potem znacznie mocniej , wręcz natarczywie.
Kiedy skończył spojżał w jej duże , zielone oczy i powiedział :
- Czy teraz lepiej ?
Zamrugała zalotnie.
- Ależ owszem mości panie - zaśmiała się . Na samą myśl , że od jutra będzie musiala tak mówić dopadał ją nagly atak śmiechu .
- Czy zechciałabys , królewno , towarzyszyć mi w spacerze? - pochwycił jej sposób mówienia .
Rozsmieszyło ją to.
- Królewny nie spotykają się z niepoważnymi chłopcami - droczyła się z nim.
- Coś mi za to grozi ?- spojżał na nią poważnie
- Wszystko ..
- Jakoś zaryzukuję - porwal ją w ramiona - Ciesze się , że cie spodkałem. I że jesteś moja , tylko moja - powiedział gdy juz leżeli na trawie .
- Ja też . Bardzo - wtuliła się w niego.
Była taka szczęśliwa. Mimo wszystko czuła , że od jutra będzie trudniej , tak jakby jej milość do niego słabła z każdą godziną. Nie potrafila tego sensownie wytłumaczyć . Po prostu cos przeczuwała . Miała nadzieję , że wkrótce dowie się o co chodzi ...
* * *
Kiedy Charlotta wróciła do domu zauważyła , że ktoś siedzi w jej pokoju ...
piątek, 11 maja 2012
Rozdział 1
Tego dnia Charlotta wróciła do domu wcześniej niż zwykle. Pan Brown zwolnił klasę IIb z dwóch ostatnich lekcji ( nad czym Charlotta długo ubolewała , ponieważ miała zamiar zgłosić się do odpowiedzi z jej ulubionego przedmiotu - historii ), bowim chciał , by jego podopieczni dobrze przygotowali się do 2- miesięcznego wyjazdu . Nie był to wyjazd byle jaki . Klasa II b dostąpiła zaszczytu podróży do przeszłości - najwiekszego wynalazku współczesnych naukowców.
Charlotta z początku bardzo cieszyła się na wyjazd. Lecz dzisiaj , kiedy weszła do domu poczuła , że narasta w niej smutek. Wiedziała , że będzie tęskniła. Jednakże w tym momencie tęsknota stała się czymś niemozliwym do opanowania. Nie wiedziała czy będzie odwzajemniona . Jej rodzice bardzo duzo czasu spędzali w pracy . Mama - jako lekarka , tata natomiast jako prawnik. Każdą wolną chwilę Charlotta spędzała z babcią , która to własnie rozbudziła w niej zamiłowanie do historii. Babcia będzie tęsknić . To dziewczyna wiedziała na pewno.
Spojżała na żółtą sukienkę , która od jutra miała stać się jej codziennym ubraniem i poczuła , że zaraz się rozpłacze. Postanowiła , że zadzwoni do jednej z przyjaciółek. Po dłuższym namyśle wybrała Kaylę. Ona właśnie po dotychczasowym życiu pełnym szczęścia i radości , ostatniego czasu doznal;a smutku i rozczarowania , a wiązało sie to z jej chłopakiem Harrym z którym niedawno zerwała. To sprawiło , że jak nikt rozumiała ludzkie problemy.
Wykręciła numer.
- Halo ? - gdy Charlotta usłyszała głos Kayli w słuchawce telefonu mimo woli się usmiechneła . Ach że głos przyjaciółki może rozbudzic w człowieku taka radość !
* * *
- Halo? - odezwała się Kayla w słuchawce
- Hej Kay ! Tu Lott . Dzwonię , bo czuję się dziwnie samotna przed tym wyjazdem.
Kayla się zaśmiała.
- Nie ty jedna . Przed chwilą dzwoniła Sophie - znowu się zaśmiała.
Charlotta też. To niewiarygodne jak bardzo są do siebie podobne !
- Ałł !!! - krzyknął ktos w słuchawce - Kayla to boli !!
- Sorry naprawdę nie chciałam Maddy.
- Wszystko w porządku ?- upewniła się Charlotta
- Taa tylko moja kochana siostrzyczka trochę się wierci i nie moge jej dobrze wyczesać - odpowiedziała Kayla.
- Ty przynajmniej się nie nudzisz . A ja ? Nie mam pojęcia co będę robiła do wieczora - powiedziała Charlotta .
- Na pewno cos tam sobie znajdziesz - pocieszała ją przyjaciółka - Wierzę w Ciebie .
- Dzieki wielkie. Kurde muszę konczyć mam jakąś wiadomość...
- To pewnie Sophie - rzekła Kayla - Teraz Ciebie będzie męczyć - zasmiała się.
- Zobaczymy kto tu kogo pomęczy - odpowiedziala dziewczyna - Buziaki do jutra.
Rozłaczyła się .
Sprawdziła "Wiadomości przychodzące".
To nie była Sophie tylko Dick.
"Kocham Cię!!" i za chwile nastepna : " Nie mogę się doczekac jutra. Może spodkamy się za chwilę? :)"
Charlotta głosno się zaśmiała.
"Jasne. Przy dębie w parku ;]" odpisała.
"Ok. Teraz, zaraz...;)" odpowiedział jej.
Charlotta wlożyła tylko telefon do kieszeni i pognała schodami na dół.
- Babciu wychodzę! - krzyknęła
- Dobrze słońce. Pozdrów Dick'a ode mnie - puściła oko.
Ach ta babcia ! Znała ją jak nikt inny !
Charlotta z początku bardzo cieszyła się na wyjazd. Lecz dzisiaj , kiedy weszła do domu poczuła , że narasta w niej smutek. Wiedziała , że będzie tęskniła. Jednakże w tym momencie tęsknota stała się czymś niemozliwym do opanowania. Nie wiedziała czy będzie odwzajemniona . Jej rodzice bardzo duzo czasu spędzali w pracy . Mama - jako lekarka , tata natomiast jako prawnik. Każdą wolną chwilę Charlotta spędzała z babcią , która to własnie rozbudziła w niej zamiłowanie do historii. Babcia będzie tęsknić . To dziewczyna wiedziała na pewno.
Spojżała na żółtą sukienkę , która od jutra miała stać się jej codziennym ubraniem i poczuła , że zaraz się rozpłacze. Postanowiła , że zadzwoni do jednej z przyjaciółek. Po dłuższym namyśle wybrała Kaylę. Ona właśnie po dotychczasowym życiu pełnym szczęścia i radości , ostatniego czasu doznal;a smutku i rozczarowania , a wiązało sie to z jej chłopakiem Harrym z którym niedawno zerwała. To sprawiło , że jak nikt rozumiała ludzkie problemy.
Wykręciła numer.
- Halo ? - gdy Charlotta usłyszała głos Kayli w słuchawce telefonu mimo woli się usmiechneła . Ach że głos przyjaciółki może rozbudzic w człowieku taka radość !
* * *
- Halo? - odezwała się Kayla w słuchawce
- Hej Kay ! Tu Lott . Dzwonię , bo czuję się dziwnie samotna przed tym wyjazdem.
Kayla się zaśmiała.
- Nie ty jedna . Przed chwilą dzwoniła Sophie - znowu się zaśmiała.
Charlotta też. To niewiarygodne jak bardzo są do siebie podobne !
- Ałł !!! - krzyknął ktos w słuchawce - Kayla to boli !!
- Sorry naprawdę nie chciałam Maddy.
- Wszystko w porządku ?- upewniła się Charlotta
- Taa tylko moja kochana siostrzyczka trochę się wierci i nie moge jej dobrze wyczesać - odpowiedziała Kayla.
- Ty przynajmniej się nie nudzisz . A ja ? Nie mam pojęcia co będę robiła do wieczora - powiedziała Charlotta .
- Na pewno cos tam sobie znajdziesz - pocieszała ją przyjaciółka - Wierzę w Ciebie .
- Dzieki wielkie. Kurde muszę konczyć mam jakąś wiadomość...
- To pewnie Sophie - rzekła Kayla - Teraz Ciebie będzie męczyć - zasmiała się.
- Zobaczymy kto tu kogo pomęczy - odpowiedziala dziewczyna - Buziaki do jutra.
Rozłaczyła się .
Sprawdziła "Wiadomości przychodzące".
To nie była Sophie tylko Dick.
"Kocham Cię!!" i za chwile nastepna : " Nie mogę się doczekac jutra. Może spodkamy się za chwilę? :)"
Charlotta głosno się zaśmiała.
"Jasne. Przy dębie w parku ;]" odpisała.
"Ok. Teraz, zaraz...;)" odpowiedział jej.
Charlotta wlożyła tylko telefon do kieszeni i pognała schodami na dół.
- Babciu wychodzę! - krzyknęła
- Dobrze słońce. Pozdrów Dick'a ode mnie - puściła oko.
Ach ta babcia ! Znała ją jak nikt inny !
środa, 9 maja 2012
Bohaterowie
2034:
Charlotte Davies - 17 lat ; mieszka w Newcastle upon Tyne w Wielkiej Brytanii razem z rodzicami i babcią Helen ; ma chłopaka Dick'a ; ma przyjaciółki Sophie i Kaylę ; najlepsza uczennica w klasie ; śpiewa i rysuje ; jedynaczka.
Sophie Foster - 17 lat ; przyjaciółka Charlotty i Kayli ; chodzi z nimi do tej samej klasy; wychowywana przez ciocię ( jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym kiedy miała 6 lat ); jedynaczka ; pisze wiersze .
Kayla Martin - 17 lat ; przyjaciółka Charlotty i Sophie ; chodzi z nimi do tej samej klasy; ma 3 rodzeństwa ; gra w piłkę nożną , jest w reprezentacji szkoły .
Dick Bailey - 17 lat ; chłopak Charlotty ; chodzą do tej samej klasy; najlepszy pływak w szkole ; uwielbia adrenalinę .
Oscar Brown - nauczyciel historii ; wychowawca klasy IIb ( tej do której uczęszczają bohaterowie ).
1432:
Mia - 17 lat ; uboga wieśniaczka pochodząca z XV- wiecznej Anglii.
William Nathan - 19 lat ; młody książę .
Henry George - król .
Thomas - 21 lat; przyjaciel Nathan'a i Sivy ; głównodowodzący strażą zamku.
Siva - 22 lat ; przyjaciel Nathan'a i Thomas'a ; zastępca dowódcy wojsk .
Charlotte Davies - 17 lat ; mieszka w Newcastle upon Tyne w Wielkiej Brytanii razem z rodzicami i babcią Helen ; ma chłopaka Dick'a ; ma przyjaciółki Sophie i Kaylę ; najlepsza uczennica w klasie ; śpiewa i rysuje ; jedynaczka.
Sophie Foster - 17 lat ; przyjaciółka Charlotty i Kayli ; chodzi z nimi do tej samej klasy; wychowywana przez ciocię ( jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym kiedy miała 6 lat ); jedynaczka ; pisze wiersze .
Kayla Martin - 17 lat ; przyjaciółka Charlotty i Sophie ; chodzi z nimi do tej samej klasy; ma 3 rodzeństwa ; gra w piłkę nożną , jest w reprezentacji szkoły .
Dick Bailey - 17 lat ; chłopak Charlotty ; chodzą do tej samej klasy; najlepszy pływak w szkole ; uwielbia adrenalinę .
Oscar Brown - nauczyciel historii ; wychowawca klasy IIb ( tej do której uczęszczają bohaterowie ).
1432:
Mia - 17 lat ; uboga wieśniaczka pochodząca z XV- wiecznej Anglii.
William Nathan - 19 lat ; młody książę .
Henry George - król .
Thomas - 21 lat; przyjaciel Nathan'a i Sivy ; głównodowodzący strażą zamku.
Siva - 22 lat ; przyjaciel Nathan'a i Thomas'a ; zastępca dowódcy wojsk .
Subskrybuj:
Posty (Atom)