poniedziałek, 21 maja 2012

Rozdział 8

Charlotta spanikowała. Bała wyrwać się z uścisku tego mężczyzny . Ale bała się też w nim pozostać. Była bez wyjścia. Wydawało jej się , że z nim jest podobnie . Wciąż patrzyli sobie w oczy. Charlotta poczuła , że się rumieni. Wydawało jej się , że on to zauważył i lekko się uśmiechnął .
- Prze.. prze...przepraszam - wyjąkała w końcu.
Mimo , że to powiedziała nie poruszył się ani o milimetr. Wciąż trzymal ją w objęciach.
- Przepraszam - powiedziała głośniej.
Puścił ją.
- To ja przepraszam madame - powiedział kłaniając się jej nisko.
Charlotta uśmiechnęła się delikatnie. Nic nie mówiła. On też już nic nie mówił. Spoglądali na siebie. On wręcz pożerał ją wzrokiem. Trochę ją to oniesmielało , ale bala się odwrócić głowę.
- Chyba pana skądś znam ... - powiedziała cicho.
Uśmiechnął się , ale nie odpowiedział.
I wtedy usłyszała coś co ją przeraziło.
- Dzień dobry wasza wysokość- jakiś mieszczanin skierował te słowa do NIEGO.
Charlotta spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Wasza wyskość .. - rzekła.
- Przepraszam , nie przedstawiłem się . Książę Wiliam Nathan - ukłonił się przed nią - Ale dla przyjaciół Nathan.
Skinęła głową. I wtedy pojawił się Thomas McClarky.
- Nathanie mogę prosić cię na chwilę ? - spytal.
- Proszę wybaczyć na chwilę - powiedział Nathan do Lott.
- O co chodzi ? - spytał Thomas'a zniecierpliwiony.
- Wiesz kogo Dorbeddy zatrudnił na stanowisko w stajni ? Kobietę ! - zasmial się nerwowo.
- Całkowicie ufam Dorbeddy'emu - zapewnił go książę - A poza tym kobieta może sprawdzić się w tej roli równie dobrze...
- Nie żartuj ! - krzyknął Thomas - To czyste szaleństwo ! Najlepiej zrobisz jak pójdziesz tam i ją zwolnisz.
Nathan wzruszył ramionami.
- Co ona takiego ci zrobiła Thomasie huh ? - spytał po chwili - Jak podasz mi konkretny powód dla którego nie powinna pracować w krolewskiej stajni to może ją zwolnię - oznajmił.
Thomas podrapal się po głowie.
- Coś wymyślę - powiedział i odszedł.
Tymczasem Nathan postanowił wrócić do tej dziewczyny , ale jej nie zastał . Szukal jej po całym dziedzińcu . Pytał o nią ludzi. Nikt jej nie widział . Zrezygnowany książę podszedł do pani Dazzy - uwielbial ją od dziecinstwa . Kiedyś pani Dazzy przyjazniła się z matką Nathana , a kiedy ta zmarła przy porodzie pomagała w wychowaniu małego księcia.
- Witaj Nathanie - przywitała go przyjaźnie - Czy coś się stało ? Wyglądasz na smutnego.
- Nic się nie stało pani Dazzy. Po prostu kogoś szukam .
Pani Dazzy uśmiechnęła się pod nosem.
- Czyżbyś szukał przyszłej królowej ? - spytała.
- Nie sądzę , żeby chciała nią zostać ... - zażartował.
Pani Dazzy i Nathan zasmiali się.
- A więc kogo szukasz chłopcze ? - spytała ponownie.
- Sam chciałbym wiedzieć. Nawet nie znam jej imienia. Pytałem już chyba każdego...
- Mnie nie pytaleś - usmiechnęła się.
- Ma pani rację. Choć nie sądzę , że widziala pani dziewczynę o dlugich czarnych włosach i ...
- ...I zielonych oczach - dokończyła. Książe spojżał na nią z podziwem - Co więcej mój chłopcze ja nawet z nią rozmawialam .
Nathan w dalszym ciągu się nie odzywał . Pani Dazzy wskazała palcem w stronę wyjścia z dziedzińca.
- Poszła w tamtą stronę - pokazala.
Książę wstał . Podziękowal pani Dazzy za wiadomość o dziewczynie i poszedł we wskazanym kierunku.

Tymczasem Charlotta była już w swoim pokoju wraz z przyjaciółkami. Właśnie słuchały opowiadania Kayli o niejakim Thomasie McCarkym i nie mogły powstrzymać się od smiechu .
- Ale ja i tak dam sobie z nim radę ! - zapewniła Kayla.
Sophie zasmiała się.
- Oczywiście , ze tak! Pokażesz mu co to znaczy zadzierać z dziewczyną starszą ( bądź co bądź ) o 600 lat!
Znowu wszystkie wybuchneły smiechem.
Wtedy wszedł Dick .
- Cześć - rzucił - Lott mozesz poświęcić mi chwilę ? - był czymś bardzo podekscytowany - Muszę Ci powiedzieć coś bardzo ważnego ...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz